Witam Was w moim drugim wątku ... Powstał z miłości do roślin, gór i ogrodowiska...

Historia typowa... kilkanaście już lat temu zamarzyło nam się z eMem by mieć własny mały domek.... gdzieś w górach. A, że kocham pienińskie krajobrazy marzenie przekuliśmy w rzeczywistość. Przez pewien czas działka czekała na lepsze czasy, bo dzieciaki za małe, praca wciąż na wyjazdach, a to finanse nieodpowiednie.... Po pewnym czasie udało się nam jednak dopiąć swego i domek stoi... Wiele było pracy w środku - brak prądu, wody bieżącej... Ale dzięki wspaniałej pomocy sąsiadów: Zosi i Pawła - pokonaliśmy i te trudności.

2010 rok - działka jest bardzo wąska - ma tylko 5 metrów... i na razie leży tylko sterta desek


tu widok na domek (a raczej dach) poprzednika - potrzebna była gruuuntowna modernizacja


2011 rok - szkielet nowego domku

Ogród weekendowy Gusiarzy?
Czekam, czekam na więcej.

Tesiu - a Ty już u nas??? Ale szybko - Witamy weekendowo u Gusiarzy... podoba mi się

Ja to - pięć metrów? Naprawdę?

Ale super, nowy wątek gusiarzy! Fajnie się zaczyna.

Tereniu - słowo - 5 metrów a długa jest na...100m - koń by się uśmiał

I w końcu jest!!!


Ale sam domek to nie wszystko...
Działka jest dłuuuga i wąska. I żeby było ciekawiej leży na ostrej skarpie. Taaak będzie nad czym dumać
Długo chodziliśmy pod górę.... ale że noszenie toreb i wszelkich klamotów potrzebnych na wypadach weekendowych nam się znudziło stwierdziliśmy, że robimy schody... i mały taras zaraz przy schodach, bo dzieciaki wciąż utaplane były w glinie

Zakasaliśmy rękawy i powstał mały placyk (nieco do kwadratu , ale to mam widać we krwi)


I schody... teraz jest o niebo wygodniej



Całość przykryliśmy czarną folią by nie rosły chwasty i by później łatwiej było sadzić roślinki.

Aguś - witam serdecznie

Jak widzicie placyk jest wyłożony płytami betonowymi. By nie było zbyt monotonnie zrobiliśmy przerwy wysypane otoczakami z pobliskiej rzeczki, a gdzieniegdzie posadziłam turzyce i kostrzewy. Mam nadzieję, że przetrwają... Tak wyglądał teren w sierpniu.

Mam świadomość, że folia jest zabójcza dla roślin... nie mam jednak innego wyjścia - chwasty rosną na potęgę a my jesteśmy tam za rzadko by wciąż plewić. Ściółkowanie nie da rady - wszystko spływa ze zbocza... ale wymyśliłam, że natnę folię mocniej i przybiję ramkę z żerdzi dookoła roślinki i dopiero w tak "ogrodzone" roślinki wysypię korę. Folia będzie znikać w miarę pojawiania się kolejnych roślin i ich rozrost.

Pojawiły się irgi, kosodrzewinki, gracilki, rozplenice i róże... Zobaczymy co przetrwa zimę





Żywopłot z gracimilusów

i osłona tarasu

A takie widoki mamy o poranku...

Wow! Bajka....