Pszczółko...
sprawa ma się następująco...
....wszyscy pędzą do przodu, tną, pielą porządkują jakby wiosna już na całego się zadomowiła
a u mnie.....
śniegu jeszcze troszkę jest w ogrodowych "kątach", mrozik w nocy, ranki chłodne, wiatr jakiś lodowaty, 4-5 stopni w ciągu dnia
nic prawie nie kwitnie (poza kilkoma śnieguliczkami) ... kaszel mnie nie opuszcza ...
i tak sobie pomyślałam...że skoro ja tak bardzo w tyle....
to choć zabezpieczę te tyły - zaklinać tę zimę będę, żeby już nie śnieżyła...i tak powolnie, leniwie się z nią żegnam...
może być ?
Wilczyco,
wiosna nie jest moją ulubioną porą roku. Przedwiośnie tak i owszem.
Leszczyna krótko przed kwitnięciem - przedwiośnie u mnie. Trawa się nie rusza ale chwasty wystartowały. Anomalie.
Ja też na tyłach - mus potrenować kondycję najpierw.
Pojechałąm do szkółki po upatrzone kule bukszpanowe a panowie mi mówią, ziemia zamarznięta jeszcze, "nie kopiemy jeszcze", "nie bedziemy łamać korzeni i szarpać". A to jest we Wro. Więc nie szalejemy, czekamy. Grunt to zachowania adekwatne do sytuacji.
u nas w ogrodzie ziemia jest jeszcze mocno podmarznięta...w wielu miejscach jeszcze leży śnieg, cienki ale śnieg...
w okolicznych szkółkach to nawet jeszcze byliny "otulone"
całe rabaty "zakopcowane" lub włókninami osłonięte...
mamy luty ... u nas jest zimny, więc traktuję go jako jeszcze zimowy czas
i nie wyrywam się zanadto ....
Czytam,oglądam...nie zawsze zostawiam ślad...
Myszki ciekawe...ale ja nie lubię myszy,przykro mi to stwierdzić... ale się boję,to uraz z dzieciństwa....kiedy to było???
Pozdrawiam i nie zazdroszczę zimy...u nas już nie ma śniegu,ale ziemia zmarznięta.