Łubiny zostawiłam na nasionka, co prawda sprał je już grad, część wyłamał wiatr, ale jeszcze sporo dojrzewa. Myślę, że nie będzie już żadnych kataklizmów. Ostatnia burza pozbawiła nas komputera i drukarki, o stratach w ogródku nie wspomnę.
Maki dostałam pikówkę od koleżanki, wysiewają jej się co roku, ale jak spytałam w jakim kolorze są i czy pełne zrobiła zdziwioną minę i stwierdziła, że nie pamięta, ale to takie zwyczajne maki. Bardzi mne ucieszyły te jej ,,zwyczajne maki"
Dorotko zaglądam do Ciebie i padłam pod wrażeniem łubinów piękne kwiaty w spaniałych kolorkach zazdroszczę!!! Przydałyby mi się takie w moim wiejskim ogródeczku