Już problemem było upalne lato i wszechobecna susza - rośliny wstrzymały wegetację. We wrześniu, było chłodniej i popadało trochę deszczu, a rośliny ożyły i nabrały oddechu. Potem dowalił tygodniowy październikowy mocny przymrozek. A potem popadało i było ciepło. A tak na prawdę zaszkodził roślinom bardzo ciepły grudzień - sporo roślin zaczęło ponowną wegetację... u mnie rodki miały spore nowe przyrosty, lawenda ponownie zaczęła kwitnąć. A potem w styczniu dowaliło poniżej 15. Szok dla roślin. Potem się zbierały, bo było ciepło, puściły soki i ponowne przymrozki dla wielu roślin były już jak wyrok...
To wszystko razem było dla roślin gorsze niż normalna, długa zima
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)