U siebie nigdy larw opuchlaka w różach nie spotkałam, a plewię je dość często, nie ma możliwości żebym nie zauważyła. Miałam te paskudy na skarpie, jak jeszcze kupa żurawek tam rosła, ale je potraktowałam wrzątkiem (to pomysł Cioci Gosi) i, po pozbyciu się takiej obwódki, już ich tam nie widziałam.
Masz dojrzały ogród i nie tak formalny jak mój. Na prawdę nie widać, że mu odpuściłaś w tym roku, przecież widziałam nie tak dawno temu na żywo. Są sprawy ważne i ważniejsze...jeść trzeba, o kredycie na dom nie wspomnę...jakoś się to przewali i unormuje Ancia. A ogród poczeka, nie martw się.
Jolcia, są różne długości trytytek, chociaż nie kupuję tych najdłuższych, bo cena mnie odstrasza. Tak, łączymy po dwie, trzy, w zależności od obwodu trawy. Rozplenice w łezce są wiązane trzema połączonymi, dość długimi. Niektóre ML i V też musiały być trzema.
Rysiu ma przygotowane do wiązania 3 paczki trytytek różnych długości i łączy wg potrzeby.
Figulicjan był tydzień w Pszczynie z eMem. Teraz M po mnie przyjechał, Figuś śpi w Pszczynie i czeka nas
Dzisiaj nas dużo będzie, bo wszystkie dzieci przyjeżdżają. Będzie szalał z Grzesiem, Basią i wnukami I dzięki temu w nocy będą wszystkie spały jak susły
Aż polazłem do netu wpisując słowo "trytytka". He he - to opaska zaciskowa po naszemu. Pozdrawiam Kasiu i idę wiązać trytytkami bo to szybko i skutecznie.
Ale to Ty to już masz z każdej strony nieźle obczajone ....ale Kaśka Ty mnie w koszty nie wpedzajmoja skarbonka tak w pasie obwiazana jak Twoje trawy hihi stary sznurek z szafy wyciągnę chyba ))))