Rano byliśmy u Kapiasa po agrest, bo jeden z moich ubiegłorocznych nie dał rady po tym wariackim lecie. Matko...jakie piękne kamelie mają!!! I ile ozdóbek świątecznych, ogrodowych. Oko nacieszyłam

A potem agrest do wiadra z wodą i dalej na pole walczyć. Salonową mam wylizaną, nawet 2 róże, które tam mam, rozkopcowałam. Mimo, że jeszcze do niedzielnej nocy przymrozki u nas. Ale tam najcieplej w całym ogrodzie, to myślę, że dadzą radę.
Reszta róż jeszcze nie ruszona...wypadałoby w niedzielę kopczyki zdejmować...
Do żurawek nie doszłam, ale ziemię do doniczek, w które będą młode sadzone, kupiłam. Zobaczymy jaka temperatura jutro będzie.
Salonowa przed i po. Teraz tylko czekać aż buksiki się zagęszczą.