@mamtu
Sianie było z ręki, ale starałem się robić to dokładnie - bez pośpiechu. Potem leciutkie zagrabienie nasion, a następnie walcowanie. Na tym nie zakończyłem, gdyż całość przykryłem niewielką ilością torfu odkwaszonego (upierdliwa robota - 25 worków 80 litrowych prószyłem ręcznie metr po metrze) i finalnie zwalcowałem. Całość zajęła mi pełną sobotę od samego rana po wieczór. Później to już tylko podlewanie - rano i wieczorem - no chyba, że deszcz mnie wyręczał. Generalnie trafiłem chyba idealnie z pogodą, bo sianie było w ostatni mocno upalny dzień, po którym przyszło ochłodzenie (do około 20 stopni) i nieco deszczowa aura. Pierwsze wschody miałem już po ... niecałych 4 dniach, wyglądało to tak jak na poniższym zdjęciu.
Teraz czekam na dalszy rozwój sytuacji