Tak sami sialiśmy ale co sie umordowaliśmy to nasze...Nie wspominam o tym ile czasu wybieraliśmy kamienie z ziemi (była tego cała przyczepa). Później co posialiśmy to tak zaczynało lać, że wszystkie nasiona spływały do sąsiadów. (u nas od jednej strony do drugiej jest 1,20m różnicy). Następnie mieliśmy wysyp chwastnicy. Całymi dniami ją ręcznie wyrywałam. Kiedy już myślałam że wytępiłam wszystko po chwili znowu się pojawiała. Dalej było jeszcze kilka innych ciekawych sytuacji z tą trawą. Oj działo się... Na końcu już tak jej miałam dosyć, że patrzeć na nią nie mogłam