Ja wkładam śliwki w żeliwnych garnkach na noc do pieca chelbowego, do takiego stygnącego po pieczeniu, a rano takie rozpulchnione przerzucam do wolnowara i w nim już ostatecznie odparowują do odpowiedniej konsystencji, też niczego nie dodaje.
Piec daje dodatkowy aromat, a wolnowar gwarancje, że nic się nie przypali.
Raz mąż włożył do pieca w którymś coś jeszcze się żarzyło, skutkiem węgierki przerobione na węgielki! Wyglądały jak zminiaturyzowany brykiet do grilla.