Bogusiu, być może okaże się, że Ty masz więcej pożytku z jednej "sierotki" niż ja z siedmiu .
Moje wysadzone przed sławetnym ochłodzeniem do gruntu ściemniały i przestały rosnąć. Nie wiem nawet czy żyją
Za kilka dni obejrzę je .... a na razie zostaje nadzieja
Ale chyba jej nie uszczknęłaś?
Doszłam do wniosku,że podobnie zadziała na intensywny wzrost zwijanie -tak jak robię z hoją i innymi pnączami.
Nie, nie uszczknęłam -czy dobrze nie wiem.
Wydaje mi się, że kobeę trzeba uszczykiwać żeby się rozkrzewiała. Denerwuje mnie że kwiat utrzymuje się bardzo krótko a długo się czeka na rozkwitnięcie. Czy masz podobne obserwacje?
Danusiu kobea jest u mnie po raz pierwszy i nie mam w związku z tym,żadnych doświadczeń.Cieszę się,że uchowała się jedynaczka.Na razie zaczęła ładnie wypuszczać boczne pędy ale kwiatów zero.Pnie się po pnącej róży,która przemarzła i została drastycznie przycięta.Do towarzystwa ma naparstnicę.
To tak jak u mnie Bogusiu
Co prawda nie jest aż tak wysoka, ale podkarmiana wyraźnie poszła w górę - już nawet przyglądałam się jej w okularach .... ale kwiatów ani ich oznak nie widzę. Ostatnio wyczytałam, że kwitnie od sierpnia, więc może, może
Danusia pisze, że może zakwitnie dopiero w domu; ponieważ ona jest jednoroczna, to ja swojej zapraszać na pokoje nie mam zamiaru