Opryskałam wczoraj te żółte tuje na grzyba, pięknie przyrosły w tym roku, ale po tych deszczach znowu je dopadło

Trocinek podsypałam pod magnolie, które niestety tez chyba grzyb osaczył

Klony zaatakowane prawie wszystkie...ręce mi opadły jak zobaczyłam, do tego trzy sztuki coś objadło , choć nic już na liściach , ani gałązkach nie widać, a na pewno nie zając bo musiałby być żyrafą.
Przycięłam rdestówkę chyba już ostatni raz w tym roku.
EM przekopał węża pod sadzenie cebulowych, a ja może dzisiaj rabatę przeplewię, żeby też móc sadzić wiosnę.
Znalazłam 4 maślaki pod modrzewiami i ligustrem w lesie

ale już były w kiepskim stanie
Poprzycinałam rabatę ( dawny przechowalnik) i jak wynosiłam resztki na ognisko w lesie to mi nad głową przeleciał klucz dzikich gęsi, prosto na południe cięły, stado miało koło setki osobników....wielkie było.
A ponieważ centralnie nade mną to miałam obawy czy nie zostanę ostrzelana
I uwielbiam wiesiołka jesienią za to może czerwieni , które wnosi do ogrodu. Nawet bardziej niż żółty w okresie kwitnienia

Z przemyśleń:
Zastanawiam się czy w przyszłym sezonie nie wykaszać na bieżąco łąki w brzeziniaku, bo już brzózki fajnie widać, a teraz jeszcze derenie i wierzby dosadzone.
Na jaki kolor przerobić po odnowie wychodek , żeby zagrał z całością i nie świecił tak na środku tylko się jakoś wtopił w całość....no i jaki kolor w środku...
żeby było czysto i schludnie w odbiorze.
Rozmyślam nad Bacówką bo może w sobotę zaczniemy działać z tym niższym piętrem i rabatą....nie wiem czy tam prócz floksów nie dać tych czosnków Krzysztofa.
I takie tam różne inne......
Np. jak wykorzystać dzisiejszy wieczór, żeby pracy ubywało , a efekt był widoczny

Noc zdecydowanie zbyt szybko nadchodzi