Cieszę się, że jesteś
Mazury to moje rodzinne strony i nie wyobrażam sobie wakacji i wypoczynku bez tego miejsca.
W tym roku wróciliśmy z niewidomą kotką, którą chyba ktoś wyrzucił przejeżdżając przez wieś. Nie miałam serca jej tam zostawić. Chciałam ją zabrać do siebie, ale w domu z ogrodem niewidomy kot mógłby zginąć. Kicia trafiła do mojej mamy, z czego bardzo się cieszę, bo wiem, że trafiła w dobre ręce.

Mazury to moje rodzinne strony i nie wyobrażam sobie wakacji i wypoczynku bez tego miejsca.
W tym roku wróciliśmy z niewidomą kotką, którą chyba ktoś wyrzucił przejeżdżając przez wieś. Nie miałam serca jej tam zostawić. Chciałam ją zabrać do siebie, ale w domu z ogrodem niewidomy kot mógłby zginąć. Kicia trafiła do mojej mamy, z czego bardzo się cieszę, bo wiem, że trafiła w dobre ręce.

Witam panie powyzej. Tez musze zadaszenie zrobic nad moim co prawda niewielkim tarasem, ale slonce tak operuje, ze nie da sie tam wysiedziec. Bylo juz dwoch fachowcow ale jakies miernoty, zrobili pomiary i na tym sie skonczylo, ale w przyszlym roku mam nadzieje, ze inwestycja zostanie zrealizowana.
Pozdrawiam

To ja już się nie dziwię, że Ci się odechciało.
Pięknie się zgrało to zadaszenie tarasu z bryłą domu. Świetnie to wygląda.
U Gabrysi (Ogród w budowie nieustającej) pod tą płytka zabezpieczającą przed deszczem pną się winogrona. Owocują jej lepiej niż na wolnym wybiegu, a jednocześnie dają wrażenie zielonego dachu.

Jako tzw. kocia mamka, mówię: brawo Ty!!!

Ja też pochodzę z Mazur, konkretnie z Kętrzyna...Pewnie jesteśmy krajankami, a historia z kicią bardzo mnie wzruszyła...

Martuś kopara mi opadła