Dziewczyny, ja dziś moje pieczarki nosiłam do sanepidu. Rośnie u mnie tego setki na łące i cała rodzinka się "podjarała", że sobie podjemy i jeszcze narobimy przetworów. Kobieta- grzyboznawca kazała mi przyniesione próbki wyrzucić i tamtych nie zrywać!!! To była pieczarka żółtawa! Na 99% wyglądała jak normalna pieczarka

tylko ten lekko żółty odcień po zeskrobaniu trzonu i zapach atramentu przy gotowaniu. Dodam, że zbieram grzyby od zawsze podobnie jak moja rodzinka. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, że tak się pomyliliśmy, ale nikt tej pieczarki nie wziął do ust. Garnek już obgotowanych moja matka musiała wyrzucić