Nie takie to proste, bo altanka stoi po skosie do ogrodzenia, przez co kształt rabaty będzie kombinowany, poza tym muszę uwzględnić świerki z jednej strony (czytaj cień) i tam miałyby być choiny, rh i paprocie, i sosny z drugiej strony (jak M się ugnie to jedną wyautuję i tam w rogu miałby być nutkajski, przesadzony z byłego kompostownika, który stał się ogródkiem (Toszka od razu mówiła, że za mało miejsca - miał być tylko na chwilę.

Ogólnie to większość sadziłam na chwilę i teraz chcę to uporządkować.

A teraz już nie tak ładnie....

Było....









Jest...
Wygrabione do ziemi, posiana trawka i czekam...

I nas wczoraj caaaaały dzień padało. Raz lżej, raz mocniej, ale calusieńki dzień. Dziś okienko pogodowe, a od jutra do niedzieli deszcz...
Napracowałaś się Mróweczko, mam nadzieję, że trawka wyrośnie raz dwa choć.... i tak jest pięknie ♡

Wiem, że Ci się nie podoba taki mech i źdźbła, ale na pocieszenie powiem ci na 800m2 mam muł i nawet mech na nim nie rośnie, teraz zaczynają jakieś strasznie śliskie po deszczu glony zielenieć

Dużo kalorii spaliłaś w ogrodzie, będą efekty
Klony można kształtować.
Sekator w zdolnej rączce może dużo zdziałać
i ładne nawet zielone drzewko uformować

Sylvana napisał(a)

Nooooo...czas leci...mi coraz prędzej....

Wybieram się na Zieleń to Życie - a Ty?

Raczej nie. Unikam zgromadzeń. I staram się jeszcze wykorzystać koniec sezonu wykopaliskowego. Już zimno się zaczyna robić i będę musiała skończyć niedługo. Ostanie weekendy.

Sylvana napisał(a)

Pozory...Nawadnianie jest, ale nie automatyczne - sama podłączyłam rurki do kranika i podlewam jak odkręcę - w tym sezonie chyba ze dwa razy...

Korę sypię gdzie się da bo mam spokój z chwastami.

Z nawadniem to podobnie jak na częsci rabat u mnie. Mam rozłożone rurki i muszę przyczepić odpowiednią rurkę do kranika. Ale i tak podlewałam ręcznie jak było bardzo gorąco, a potem nie podlewałam wcale bo cały czas mokro i ziemia w cieniu nie wysycha.

Sylvana napisał(a)

W zeszłym tygodniu dopiero staw ogarnęłam.
Od wiosny wszystko było w wodzie. Pierwszy schodek schodów był zatopiony, woda w altance, wierzby puściły korzenie z pni a miskant giganteus się utopił (myślałam, że dednął a tymczasem odbił - nie do zabicia jest). Trawa zgniła a zamiast niej rósł mech - poduchy grubości 20cm - zielone od góry a brązowe, zgniłe pod spodem.
Wreszcie udało się wodę odpompować i dłuuuugo osuszać. Potem grabienie, grabienie i grabienie, bąble na rękach, nóg nie czułam wieczorem a plecy nie dawały spać....ale skończyłam....posiałam trawkę i czekam aż mi teraz nasionka zgniją

Jak tu nie kochać ogrodnictwa

A co możesz zrobić, żeby w przyszłym roku nie było powtórki?

Asia - trawka już wyrosła, znów ją zalało i mały placek zgnił, ale reszta rośnie - nawet się zazieleniło trochę...jestem dobrej myśli...aż tak dobrej, że zaryzykuje i nowa rabata trawiasto - kwitnąca już w planach.
Wszystko porozstawiane w doniczkach czeka....

Sylwia widziałam co u Ciebie i już nie narzekam...trzymam kciuki za Ciebie żeby było już tylko dobrze.

Agatko 3kg poszły sobie nareszcie, jakoś to na razie ogarnęłam.
Klona przesadzę, bo już po cięciu bestia z niego wychodzi - pień 2x grubszy niż rok temu. Na jego miejsce kupiona budleja Miss Molly.

Marysiu - po zastanowieniu też nie będę chyba ryzykować...za rok też będą targi.
Co do stawu, to nie pozostaje nic innego jak pompować, pompować i pompować...w porę...
Dobrym rozwiązaniem byłoby zakopać tam ze dwa duże zbiorniki i potem mieć wodę do podlewania rabat. Niestety opcja nierealna - musiałaby to zrobić kopara, a w żaden sposób tam nie wjedzie. Ręcznie musielibyśmy machać chyba z 15 lat.

Pochwalę się jeszcze jakie dostałam sadzonki seslerii, bo z netu takich dużych jak dotąd nie miałam.

Dorodne