Tak wyglada klacze mojego lotosu. Posadzilam go w ziemi ogrodowej, czystej, bez zadnych chemikaliow, dodalam piekny kawal gliny i garsc wlasnego kompostu. Po umiejscowieniu w tej kanwie, 10 cm od dna, przykrylam delikatnie druga porcja mojej mieszanki, kolejne 20 cm, moze troszke wiecej. Przy sciankach naczynia, uwazajac by nie dotknac klacza, wcisnelam w podloze trzy kulki nawozu kupionego do kompletu. Zalalam woda i...czekalam...czekalam...czekalam...
Z racji tego, ze klacze kupilam bardzo pozno, nawet sprzedawca nie bardzo wierzyl, ze moj lotos,jeszcze w tym roku zakwitnie.