Dziękuję, Zbyszku i wzajemnie! Śniegu będę szukać w innych stronach. Kto wie, może się uda? Tymczasem, bawię się w kuchni.
Wesołych Świąt!
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Moje podwileńskie Wigilie były bardzo skromne.
Pacierz, opłatek, Zupa śledziowa + ziemniaki w mundurkach. Śledź w oleju, jak była ryba na gorąco to dobrze. Kapusta z grzybami. Potem pieczone uszka z grzybami z półkruchego ciasta. No i obowiązkowo kisiel żurawinowy. U babci pamiętam i taki owsiany też był. A na deser mleczko makowe + sucharki do tego, zwane ślazikami.
Prezentów nie było, bo Mikołaj 6 grudnia wszystko rozdał co miał. Przy piecu na koniec łupaliśmy orzechy laskowe własnoręcznie wczesną jesienią nazbierane.
Okruszki z obrusa wigilijnego razem z siankiem i opłatkiem ojciec wynosił do żywioły z życzeniami zdrowego roku.
Co do dań obowiązywała zasada: wszystko z wody, z lasu, z ogrodu, z pola.
Trzeba było wszystkiego spróbować, bo mogło nas ominąć jakieś szczęście, gdyby się czego nie spróbowało. Do dziś dnia nie cierpię śledzi w żadnej postaci, a i do ryby nie mam skłonności. Chociaz innym nie obrzydzam jadła.
Choinek się nie stawiało. W świętym kącie, zwanym pokuciem, przed wigilią ojciec stawiał dorodny snop żyta, zwany dziadem. a pod obrusem koniecznie dużo siana, a nie marne ździebełko. No i pod sufitem podłaźniczka albo pająk ze słomy, albo i to i to. Dopiero po pasterce, na stół wjeżdżały jakieś mięsne dania. Ale co do zasady, nie gotowało się nic wszystko miało być wcześniej gotowe. Przeważnie biło się wieprzka, i sporządzało się wyroby własnoręcznie. Kiełbasy, salcesony, pasztety, wątrobianki. Piekło się szynki i suszyło się polędwice i tylne szynki. Ale zawsze czekaliśmy na pieczoną babkę ziemniaczaną w grubym jelicie zwaną z wileńskiego wiadary, wiedarai.
Wigilie były smutne, My zostaliśmy z tamtej strony, bo było już po podziale Kresów, dzieci musiały chodzić do szkoły, nie było wolnego. Wolne było od 1 stycznia 1 tydzień, na koniec półrocza w szkole. No i obchody naszych świąt były nie mile widziane.
Cieszę się, że rodzice skorzystali z drugiego rzutu repatriacji, w 1958r.
Żartuję, że za to dziękować muszę Stalinowi, bo umarł, a potem Chruszczowowi, że nas wypuścił.
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Kochani życzę Wam zdrowych i spokojnych Świąt, i oby nie trzeba było okien zaciemniać, co by nikt z ulicy światła nie widział.
Bóg się rodzi, moc truchleje...
Wesołych Świąt!
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Kasiu, co tu pisać? Było biednie i siermiężnie. Jak rodzice dawali radę do dziś dnia nie wiem.
Byłi młodzi, mieli po 35 lat, pewnie mieli nadzieję na lepsze zmiany, ale zmiana na dobre nie wyszła. Trzeba było trzymać uszy po sobie, i dostosowywać się do sytuacji. Ale jak otworzyła się furtka. to już nogę w próg zapchali i zamknąć się nie dali.
No i macie mnie tu na Waszą wesołość, a moje zadowolenie. Chociaż nie ukrywam, że tęskno mi do moich stron ojczystych. Ale każdy przesiedleniec tęskni, niezależnie od nacji.
Moje ukochane Wilno!
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie