Marta, ja też tak, co rok czekałam, że będzie lepiej, nie było. Mam róże przy których nic nie robię i kwitną od lata do jesieni.
Czasami mamy takie rozmowy, jest taka potrzeba.
Ogrodnik, to specyficzny człowiek, ze zwykłym śmiertelnikiem nie będzie miał tej chemii i porozumienia, jak z innym fascynatem ogrodnictwa. Dlatego to nasze forum jest takie cenne.
Zgadza się, stare ogrody są pokryte patyną, aura tajemniczości, ale one szczególnie potrzebują dużo pracy. Często trzeba radykalne decyzje podejmować, traci się okazy wieloletnie i cóż, trzeba się pogodzić, bo nikt z nas nie wie, co będzie z nami i naszymi ogrodami. Żyjmy i cieszmy się chwilą, teraz.
Ja też Irenko mnóstwo roślin wywaliłam, w ogrodach jednak jest moda na rośliny, aranżacje, i czasami nie potrafię się im oprzeć, idąc jak owca na rzeź Potem czasami żałuję, czasami nie.
Ale radość z pomysłu wcielanego w życie jest najfajniejsza i czekanie jak to będzie później wyglądało, za rok, dwa..
To ja już umiem się opanować, długo myślę co chcę i jak ma być. Ale to myślenie, aranżacja, to faktycznie frajda. No potem oczekiwanie, czy dobry był pomysł.
25 lat te moje jałowce mam, formowane, zadbane, lubię je i cóż, ktoś posadził grusze i od 3 lat mam tę rdzę. Pełno już musiałam wycinać, widzimy, że kolejne chyba do wywalenia i...znowu będzie wymyślanie. Takie, aby roboty sobie nie dołożyć i aby oko cieszyło, ale to też nie wiadomo, bo się nie przewidzi, co może się stać z nowymi roślinami.
na wszystkich jest, nawet nie ma jak usuwać i pryskać, w niedzielę jeszcze nie było...
tu już mi niewiele do skończenia zostało, deszcz przeszkodził, jeszcze ciut plewienia i wyrównanie i grabienie, potem pomiędzy limki dam hakone
poszerzą się przejścia( buksy zabierały sporo miejsca), braki trawy uzupełnię, albo coś wymyślę, kawałek po kawałku