Od kilku dni mokro więc nie da się niczego robić. Poza tym odwoziłam swoją Mamę, która uparła się, że musi, no musi pomieszkać trochę u siebie, do domu i znowu spędziłam kilka dni za kierownicą.
W obie strony łapały mnie solidne ulewy i uciekałam z drogi na pobliskie parkingi bo naprawdę miałam solidnego pietra
Dzisiaj zamiast odpoczywać, sadzić czekające doniczki to najpierw kilkugodzinna nasiadówka w pracy przez Zoom (kamera musiała być włączona) a potem patrzenie przez okno na przewijające się opady deszczu. Dobrze, ze nie było takiej prawdziwej burzy bo tej to ja nie lubię