Dorwałam sie wreszcie do komputera i mogę wgrać trochę zdjęć.
Przez ostatnie dni latałam z aparatem za ptaszorami i udało mi się troszkę je pouwieczniać.
Na początek jak u Hitchcocka.
Chciał sobie zapolować na m o j e ptaszki. Sfrunął w pewnym momencie na rabatę pod sosnę gdzie sikorki, mazurki i grubodzioby właśnie urzędowały przy karmniku. Przyczaił się cichutko w stipie, patrzył w górę, potem wleciał w środek sosny. Rwetes się podniósł, ja zdążyłam złapać aparat, ale potem wyleciałam na zewnątrz, klaskałam jak ta g...pia, wrzeszczałam i.... pooooleciał No niby też głodny ale