o właśnie. Widziałam też te, o których Aniu wcześniej pisałaś ...
Aniu, ta rabatka jest 1,8 x 3,5 metra. Z jednej strony myślałam miskanta, z drugiej dać rozplenicę, ale to takie moje szybkie myśli, zobaczę, jak będzie w trakcie nasadzeń, bo to chyba dopiero wiosną zrobię. Teraz nie jest czas na sadzenie traw. Po ostatniej zimie jestem bardzo ostrożna z ich ruszaniem...
U mnie na piaskach trawy nie osiągają spektakularnych rozmiarów...
Dorotko, przenosiłam roślinki, bo tam miała być kostka, decyzja zapadła nagle o poszerzeniu tarasu. Tylko dlatego, ze został materiał.
Zdziwiona jestem tym bezdeszczowym latem, bo u mnie corusz pada. Ziemia nigdy nie byłą tak nasączona wodą, jak w ostatnim czasie. Ponadto przyjmuję kilka zasad przy letnim przesadzaniu:
1. Wykopanie roślinki z dużą ilością ziemi
2. Namoczenie na kilka godzin w wodzie (wiaderko), aby roślinki się napiły.
3. Dołek nawożę kompostem zmieszanym z obornikiem, na to ziemia, roślinka, wlewam konewkę wody, zasypuję, jak woda osiądzie. Zasypuję ziemią. Ściółkuję, by woda nie parowała.
4. Przez kilka dni podlewam z konewki wodą.
5. Jak pojawia się słońce - cieniuję roślinki do czasu, aż widać , ze łebki mają do góry ale przy przesadzaniu były pochmurne dni, co mnie bardzo cieszyło
Danusiu, M miał tydzień urlopu, już pojechał do pracy...
Podobał mi się tryb pracy pana murarza: początek pracy: 8.00
o 10.00 kawa - 15 minut, potem praca do 14.00 - przerwa na obiad (jechał do domu na obiad), dość szybko wracał i do 17.00 pracował.
Gdyby mój Zbyszek tak pracował, to długo by w zdrowiu i kondycji był.
A on wstaje o 5.00, pracuje od 6.00 bez przerw, bo czasu nie ma, a robota czeka... i tak do wieczora, czasu na przerwy nie zostawia... Powiedziałam mu w którymś momencie, ze nie chciałabym być jego pracownikiem Wykończyć się idzie, a roboty i tak nie przegoni. Zawsze coś nowego się "urodzi"...
Muszę znowu dać aparat do reklamacji. Autofokus mi nie działa. Już drugi raz Zacina się, a na manualu słabo dowidzę i sporo zdjęć niewyraźnych wychodzi.
Musze do miasta jechać...
Moje Vanilki:
Pierwsze przebarwienia kwiatów:
Jak można nie lubić odętki?
A rudbekie przeszły same siebie: