zależy jakie i w jakim regionie kraju. Ja się z trawami nigdy nie patyczkowałam a teraz średnio mam inne wyjście. W teorii robi się to jak ruszą i jest dobra pogoda. Ale u mnie na ten przykład najlepsze wyniki dzielenia mam w trawach jesienią bo wtedy długo jest na rabatach wilgotno.
Midwinter Fire mam posadzony pod świerkiem. Ma linię kroplującą ale też jest małym krzaczorkiem bo pewnie ma i tak za sucho.
Faktycznie ma takie kolory jak Ewa pisze. Byłby ładny kontrast zimą.
Tiaaa... Odpocznę w lato. Teraz wykorzystuję, że jeszcze przez chwilę jestem w domu.
Burano jest malutkie ale ma swój urok. Żałuję, że pogoda była średnia. Cieszę się, że się tam wybrałyśmy bo odsapnęłyśmy od tłumu w Wenecji. Ja mam fobie po ostatnim roku i gdy jest za dużo ludzi to muszę się odseparować. Burano było pod tym względem idealne. Takie trochę bajkowe. Może mnie admin nie udusi...
Dojazd
pięknie może nie bo ten mój ogród jest bałaganiarski i buszowy według ogrodowiskowych standardów ale muszę się w nim dobrze czuć. Sama wiesz jak to jest. Jeżeli się sprawdzi - będę najszczęśliwszym człowiekiem. A derenie kupiłam. Jeszcze, okazało się, że mam kupon rabatowy więc w sumie są za darmo.
Nadzór inwestycyjny musi być. Pierwszy raz widziałam kota, który kopie dołki razem ze mną. I nie po to, aby się tam załatwić
I na rabacie. Na żywo je widać ale nie dominują kolorystycznie. Pasują do rosnącej obok Jeleny.
Ten mój telefon robi kiepskie zdjęcia.a po aparat nie chce mi się ruszyć czterech liter. To nie jest wersja ogrodu na aparat
ooo, a ja pyszne lody ciasteczkowe, lepsze tylko w Bolonii były
Tam w sumie są 3 ulice spacerowe, praktycznie identyczne. Zdjęcia są więc podobne. Ten tramwaj wodny mnie rozłożył na łopatki. Kupiłyśmy z Jolą bilet dzienny i w sumie opłynęłyśmy całą Wenecję wzdłuż i wszerz. Jeden dzień był na nogach, drugi wodą
My zawsze bierzemy karnecik łączony na komunikacje wodna + autobusy. Te wodne tramwaje to chyba w ichnim nazywaja sie vaporetto? Wygodne w nich zwiedzanie Wenecji jak juz sie nie ma sily na chodzenie. Jednego dnia zrobilismy sobie wycieczke samymi tramwajami, wsiadalismy do takiego ktory akurat przypłynal i plynelismy cala linie potem sie przesiadalismy na kolejny Na Campo Stefano mamy swoja ulubiona restauracyjke, do ktorej zawsze zagladamy kiedy jestesmy, robia tam obłedne spagetti ala carbonara, lasagne i najlepsze tiramisu jakie jadlam
A jeszcze dodam, ze kiedy tak opływalismy wyspy w vaporetto to poznalismy bardzo starego pana Włocha, ktory nas sam zaczepil o bialaski i z powodu języka, opawiadal nam o Monte Cassino, nawet wtracal po polsku to czego nasi żołnierze go nauczyli. To bylo miłe. Pan usilnie zapraszal nas do siebie na poczestunek.