Witaj Agnieszko
może tak nie do końca bez projektu. Ogród posiadał "jako taki" zarys projektu. Kiedy z mężem podjeliśmy decyzje o owej rewolucji ogrodowej, stwierdziliśmy, że fizycznie nie jesteśmy w stanie ogarnąć tematu - mąż całe dnie w pracy, ja mama wówczas pierwszoklasisty i pół rocznej córki ( zresztą kończyłam synowi nowy naprawdę spory pokój - sama robiłam wszystko od A do Z łącznie z malowaniem ścian, skręcaniem mebli po tworzenie tapicerowanej ściany). Także pomoc firmy ogrodniczej była ale chyba bardziej w samych nasadzeniach niż w projekcie. Cały teren przygotowaliśmy sami, zerwaliśmy trawnik 500m2 było mega ciężko, ściółkowanie rabat korą i żwirkiem też. Wszystkie obrzeża trawnika, rabat wytyczałam z bratem, on zresztą te obrzeża wykonywał. Natomiast co do wizji ogrodu to wiedziałam, że chce mieć gaik brzozowy, Ogrodnik zaproponował drugi. Podzielił trawnik na dwie części, zajął się doborem odpowiednej trawy - z niej jestem bardzo zadowolona. Ściągnął wszystkie rośliny, które chciałam w wielkości takiej jakiej chciałam. I to jest na 5. Reszta to głównie moje wytyczne tu ma być placyk tu wiśnie, lawenda, świerki itd. Część rabat, którą sam zaproponował zmieniłam np. w lawendowej rabacie wysadziłam konwalnik (znalazł miejsce pod cisowymi kulami przy tarasie) były kwadratowe nasadzenia pod wiśniami, ale już po pierwszym sezonie lawenda "wchodziła" na nie, zresztą połowa lawendy też wyleciała była za gęsto posadzona co 10cm małe sadzonki. Całą rabatę różanecznikową ok 12szt wyrzuciłam ( południowa część) oczywiście liście po pierwszym sezonie były przypalone, przy sadzeniu byłam na nie. Trochę się ścieraliśmy
sam zresztą uznał, że jestem wymagającą klientką. Ale wychodziłam z założenia, że to mój ogród i mnie się ma podobać, ja będę codziennie go oglądać i nie chciałam patrzeć na rośliny, które mi się nie podobają lub uważam że nie pasują do mojego ogrodu