W ogródku U siebie byłem tylko dzisiaj od 7.20 do 9 bo wczaraj jak zajechalem to polecialem sasiadce kosić trawę i dzisiaj po 9 znowu polecialem jej kosic trawę. Skończyłem o 12.30 wróciłem na obiad i musiałem się ogarnąć brać rower między nogi i z opowrotem do miasta pomóc drugim dziadkom w przeprowadzce także jedyne co zdążyłem zrobić to posadzić tulipany (teraz żałuję że jak były takie tanie w biedronce to nie kupiłem wiecej...zwłaszcza tych biało zielonych i fioletowych bo przydałoby się wiecej) A rabaty zarosniete ze masakra
Po południu jednak wróciłem do ogrodu (zaraz wam powiem dla czego i z czym )
A po powrocie zastałem takiego oto miłego gościa...szukał robaków a ja przy okazji sadzenia podrzuciłem mu tłuściutką dżdżownicę...wcale się nie bał i dał blisko podejść
Otóż tak jak mówiłem po południu byłem pomóc dziadkom przewozić meble na działkę ogrodową bo póki co nie mogą się wprowadzić do nowego mieszkania a z tego w którym póki co mieszkają chcą jak najszybciej wszystko poprzenosić bo już dużo czasu nie zostało...no więc pojechaliśmy zawieźć meble do altanki a tam pani która kupiła działkę na przeciwko wyzbywała się roślin...i tak w moim posiadaniu znalazły się trzy hosty, rozchodnik, bergenia, runianka, dwa astry (takie do 70cm)i takie cóź...co to?
tron z trawką w tle
rudbekia zamieniła się miejscem z astrem w poprzednim poście...większość roślin na razie zajęła miejsce w poczekalni bo nie miałem czasu już na przekopywanie nowej rabaty