Gosiu no i jak ja bym mogła sprzątnąć im te spady... Sumienia bym nie miała

całe duże stadko ich było, aż krzaki chodziły... A rejwach jaki...
Róż kwitnie mało, ale to moja własna osobista wina - nie przycięte ciągle. Nie mam kiedy, zwłaszcza że teraz to już bardziej skomplikowana operacja,. O dochodzi mi dezynfekcja sekatora po każdym krzaku.
Kasiu to Jasmina. Zawilce niczym nie podlewane. Na zdjęciu nie widać, ale kwitną na wysokości mojej twarzy. Bardzo wybujały w tym roku.
A ja dziś w domu, w nocy o północy zwiozłam młodego od dziadków, bo dostał temperatury. Więc żeby go odizolować od młodej, żeby nic nie złapała i do obserwacji i leków. Najbardziej teraz się denerwuję, co mu jest, bo w poniedziałek ma na obóz jechać, pod namioty, rowerowy. Chory czy tuż po chorobie na pewno nie pojedzie.