Ja już mogę złożyć meldunek. Liriope najzwyklejsze, z jasnymi i małymi kwiatkami przezimowało bez
żadnego okrycia, nie jest jednak zimozielone, zasycha. Widok po zimie może spowodować palpitacje
serca u osób wrażliwych hehe ale jak wypuści nowe świeże listki powinno być od razu lepiej. Natomiast
odmiana dużo bardziej dekoracyjna Variegata chyba już kojtnęła na 100%, część liści odchodzi od
korzenia i są jakby zgnite. Może to wina złego doboru miejsca albo tego że nie było w ogóle okryte.
Powyżej są zdjęcia tego 'leśnego' Liripne. Nie jestem pewny czy jest to odmiana Big Blue ale ma się dobrze.
Też jestem ciekawa.
Z liriope mam doświadczenia dobre, poza tym, wymagającym cierpliwości, wiosennym skubaniem, jest niewymagające. Przynajmniej gatunek. Posadzone trzy lata temu, obok tui rozrasta się zadowalająco.
'Variegatum' mam od roku, dobrze przezimowało i nawet zakwitło.
W tym sęk, że tu być nie może
Chyba ją zostawię na zimę, a wiosną wsadzę tam, gdzie powinna. Teraz już za późno na przesadzanie, może nie ukorzenić się dobrze przed zimą a stracić jej nie chcę.