Hmm... 3 godziny szwędałam się po ogródku... i w sumie coś zrobiłam? Posadziłam 2 ostatnie róże, z tej okazji musiałam wykopać 2 trawki, wsadziłam róże przed domem, a trawki przy różach obok czereśni. Tym sposobem mam róże wszędzie, gdzie tylko jest wystarczająco dużo światła. Muszę kiedyś policzyć te krzaki... lepiej wiosną, bo jak pomarzną to nie będę wiedziała ile

Wyobliłam obwódkę bukszpanową przed domem, wykroiłam kawałek trawnika (znowu pełna taczka), w to miejsce posadziłam różę okrywową (Stadt Rom) - jedyna czerwona z nowo kupionych, (nie lubię czerwonych róż, ale mam 2 okrywowe - te są akurat cudne

+ ostatnią piwonię od benex (rosła w doniczce do tej pory i przed zimą musiała znaleźć się w ziemi). Przed nimi przesadziłam bukszoanową obwódkę, a pomiędzy posadziłam ostatnie cebulki - gratis szafirki od benex + cebulice od Anity (anipla). Z cebulami koniec na ten rok, jupi!
Pozbierałam liście po kątach, kolejna taczka. Powiązałam trawy - rozplenice w kucyki (drucikiem), turzyce powiązałam w supełki. Fajnie to wygląda, ale foty może jutro - nie mam siły. Wyrwałam niedobitki mozgi (pojawia się tak gdzie kiedyś rosła a jej już nie chcę). Wyrwałam wiaderko chwastów "w międzyczasie" - nie wiadomo skąd. M umył samochód, wczoraj niesamowicie go ubrudziliśmy - robią S8 między Teściami a babcinym domkiem, drogi nie ma, jest błoto + cement, masakra

W międzyczasie wyprało się drugie dzisiaj pranie - pogoda ładna, suszę na balkonie. Przesadziłam samosiejki przywrotników i kocimiętki między świeżo sadzone róże. Będzie żółto-niebiesko. Idę coś obejrzeć z M - Młoda została u Babci, do jutra.
Miłego!