mi to na pasa wygląda
Karolko, co do sterylizacji, to my już dostałyśmy kotkę wysterylizowaną, ale poprzedni właściciele raz ją "dopuścili", miała jeden miot. I to jest zgodne z tym, co słyszłam, ewentualnie czytałam. I kotki, i suczki powinny mieć jeden miot, a dopiero potem sterylizację. Pozwala to na wykształcenie w pełni dojrzałych narządów, pobudza układ hormonalny, a tym samym zabezpiecza, uodparnia zwierzę, staje się mniej podatne na choroby, a przy okazji ponoć psychicznie zwierzę jest zdrowsze (jamniki szczególnie chorują jak nie mogą się choć raz rozmnożyć).
Gdybym brała kotkę, to też bym zadbała o to, żeby jednak raz urodziłą i potem wysterylizowała. Ale każdy robi, jak uważa. Zawsze to przecież odpowiedzialność. Moja była szefowa przeżywała macierzyństwo swojej kotki (a tej która teraz jest u mnie) prawie jak swoje własne. Zdjęcia trafiły do albumu rodzinnego

Więc jest to jednocześnie i duże przeżycie dla domowników. Pierwsze mioty zwykle nie są liczne. Ale później trzeba znaleźć dom dla kotków.
A na to, że kota zamkniesz i nie dopuścisz kocurów, to w ogóle nie licz. Kocury będą przychodziły watachami, sikały na wszystko, a kotka będzie się darła w niebogłosy w domu, jakby ją żywcem do gara wrzucono, albo ze skóry obdzierano.Mąż miał w rodzinnym domu kotkę, to mówił, że czegoś takiego w życiu nie przeżywał, nie tylko wrzaski, ale chodziła jak na narkotykach i zachowała niekontrolowanie (mieszkali wtedy w bloku i skakać chciała z któregoś tam pietra0. W końcu skończyło się na seksie

A potem dopiero wysterylizowali. Teraz kocurka jest bardzo spokojna, mieszka już na wsi, ma chyba ze 14 lat. Jest sjamem.