Oczko było obsadzane liliowcami, trawami i innymi fajnymi roślinkami ale szybko moja sunia uszkodziła folię (niestety była za cienka na jej igraszki). Więc oczko zostało zlikwidowane.
A był moment, że wyglądało naprawdę przyjemnie.
Eksperymentowałam z kwiatkami i już wiem, że nie chcę i nie umiem chyba hodować kwiatów z cebulek.
Na 600 cebul w żółtej tonacji wyszło kilkadziesiąt kwiatów- były białe , czerwone- brrr. Za to doniczek mniejszych i większych było mnóstwo i mąż się denerwował, że wszędzie coś stało.
Był czas szalonego kupowania.
Wizyta w ogrodnictwie i.... dziś taki krzaczek, jutro taka thuja a potem jeszcze coś i nie do końca kierowałam się przemyślanym kompletowaniem roślin.
Po prostu ładna roślinka, która nie rujnowała mi kieszeni , zwykle trafiała na kwietnik.
Trwała odyseja domowa, więc ogród wciąż traktowany był po macoszemu.
Znając moje zmienne nastroje wiedziałam, że daleko mi do ostatecznych rozwiązań.
Mam nadzieję , że to już za mną.