Przepraszam, ja nie wiem od czego i gdzie mam zacząć opowieść. Czekam na Danusię i rzecznika Sebka, żeby zaczęli wątki.
Że piękne ogrody i fantastyczne szkółki małe, domowe, rodzinne. Że herbaciarnie przy ogrodach. Że starsze z trudem pochylające się nad rabatami panie w kapeluszach miały rozanielone twarze i prawie głaskały rośliny, szepcząc odmiany. Że leżeliśmy na murawach angielskich w pełnym słońcu?
Że zebrała się grupa fantastycznych ciekawych świata ogrodów ludzi? I nasza wspólna obecność polegała na dzieleniu się humorem, jedzeniem, napitkami, radami i opowieściami bardzo od serca?
Że piknik (szampan, truskawki) w sadzie i pakowanie zakupionych roślin w szklarni u Lady Morton były ukoronowaniem kilku dni biegania z aparatami na szyi. Że zasmakowaliśmy nie tylko w ogrodach. Poznaliśmy ludzi, obyczaj, jedliśmy jak lordy po angielsku, korzystaliśmy z okien inaczej otwieranych i kranów oddzielnych, spaliśmy na 100 poduszkach.
Że nasze zwiedzanie to była nauka, podpatrywanie, dociekanie i zaglądanie.
I przypadkowa wizyta w Tajemniczym Ogrodzie - nie mam zdjęć ale nie zapomnę tego do końca życia.
Pozdrawiam, muszę lecieć do obowiązków. Zdjęcia zamieszczę niebawem. Proszę zaglądać.
____________________
Ewa
Pszczelarnia.
Wizytówka