Madzenko.
Jesteś w gronie tych osób które szczerze piszą nie tylko o swoich sukcesach ogrodowych, ale również i o porażkach. Ja poza buziakiem za stworzenie przez Ciebie pięknego ogrodu nic innego Ci nie podeślę. Pisząc o zmianach wprowadzanych przez Parlament Europejski w sprawie stosowania ŚOR przez ogrodników nieprofesjonalnych, staram się uprzedzić zawczasu koleżanki i kolegów z forum jakie to może nieść za sobą negatywne skutki w dalszych latach pielęgnacji ogrodu. Decyzja, czy też stopniowo przekształcać ogród na uprawę i ochronę niekonwencjonalną, czy też pozostać przy sztucznych nawozach i chemicznych środkach ochrony roślin należy do każdego z nas.
Madżenko, poleciłas mi jakiś czas temu Ascot do dywanika z trzmieliny Emerald Gold. Róża bardzo mi sie podoba pod każdym względem, tylko doczytałam że na patelni, a takową u mnie by miała może się przypalać. Na jakim stanowisku rośnie u Ciebie ???
Pierwszy raz widzę u Ciebie takie fotki z góry i jestem pod wielkim wrażeniem - bajeczny masz ogród.
Marzenka niedawno pisałaś o chorych bukszpanach, na zdjęciu wyglądały jakby przypalone, mam 3 takie zbrązowiałe, wydaje mi się, że to od suszy, bo one mają w miejscu, w którym rosną mało wody - napisz jak Ty będziesz walczyć z tymi objawami?
Waldek, i to jest właśnie chore. Nieprofesjonalny MĄDRY człowiek obchodzi się z taką chemią ostrożnie i adekwatnie do sytuacji. Mając na uwadze choćby tylko swoje zdrowie i zdrowie swoich bliskich.
Pojęcie "eko" w dzisiejszym rozumieniu oznacza to, że rośliny ozdobne możemy mieć zagrzybione, zarobaczone (a ich nie jemy) a zboże "czyste".
Uważam - czas się wypowiedzieć - że to wszystko ktoś nieodpowiedzialny postawił na głowie. Wielkoobszarowcy monokulturowi po ciuchu robią swoje, a domowym ogrodnikom się tłumaczy, jakby byli przestępcami.
u mnie za tujami zboże rosło ...nie liczyłam ile razy i na co opryski były robione ! ale jak chłop pryskał to my do domu i okna pozamykane bo smród nie do wytrzymania. .wraz z deszczem wszystko na moja działkę spływa ( no w tym roku wyjatkowo mniej)
ja niby ekologiczna też chce być ...ograniczam chemię ile się da ... ale całkowita rezygnacja z nij jest niemożliwa juz chyba w tej epoce!
Ewo.
Ja, Ty, Ania i mógłbym jeszcze wymienić tu kilkadziesiąt osób pomimo, że jesteśmy pasjonatami ogrodów, to do wszystkich prac w ogrodzie w tym oprysków, staramy się podchodzić profesjonalnie. Dlatego nas takie zmiany mogą bulwersować i bulwersują.
Przypomnę na jakiej zasadzie dotychczas odbywała się sprzedaż ŚOR.
-Przychodził pan do sklepu i prosił coś na grzyba i coś na robaki.
I dostawał. To co zalegało na półkach lub kończyło okres ważności.
-Przychodziła pani z uszkodzonym listkiem i prosiła o środek który skutecznie zwalczy chorobę.
I dostawała. Trzy butelki ze stwierdzeniem, że któryś powinien pomóc.
Nie będę się rozpisywał bo jest to wątek Madzenki i być może nie życzy sobie takiej wymiany zdań, ale zadam jeszcze w tym temacie parę pytań.
Ile osób potrafi postawić właściwą diagnozę rozpoznając prawidłowo patogena?
Ile osób w takim przypadku stara się zwalczyć go innymi metodami niż środkami chemicznymi?
Ile osób potrafi dobrać odpowiedni środek chemiczny w zależności od stanu zagrożenia,panujących warunków atmosferycznych, oraz terminu wykonania oprysku?
Ile osób posiada odpowiednie ubranie ochronne w tym buty, rękawice i maski?
Ile osób ma wydzielone oddzielne miejsce na przechowywanie ŚOR?
Ile osób robi coroczny przegląd swojego opryskiwacza?
Ile osób posiada aktualne badanie gleby ze wskazaniami nawozowymi?
Odpowiadając sobie na te, oraz na jeszcze wiele innych pytań wcale się nie dziwię, że dyrektywy wydane przez PUE idą w kierunku ograniczania stosowania toksycznych środków chemicznych w przydomowych ogrodach. Bez wyjątku sami jesteśmy sobie temu winni poprzez lekceważące podejście do środków które stanowią bardzo duże zagrożenie dla ludzkiego zdrowia, oraz mają negatywny wpływ na otaczające nas środowisko.
A rolnicy?
Oni każde swoje działanie muszą ewidencjonować, licząc się z wysokimi karami pieniężnymi.