Ogródek Gosi
22:30, 14 wrz 2025
Dziewczyny, bardzo miło czytać takie słowa. Człowiek zawsze łasy na pochwały, ale faktycznie czasem są one bardzo podnoszące na duchu.
Może czasem trzeba faktycznie spojrzeć na swój ogród bardziej przychylnym okiem?
Ale zawsze po powrocie z ogrodów innych mój mi sie wydaje taki byle jaki.
Basiu, mam tak samo. Bardzo lubię swój ogród. Zrobiłam go sama. Ale chyba u mnie największym błędem pokutującym do dziś jest to, że robiłam go na raty bez planu. Kupowałam to co mi sie podoba i na co było mnie w danym momencie stać. A miałam swego czasu trudne warunki.
Dlatego kupowałam pojedyncze rosliny, bo bardzo chciałam je mieć. Najlepiej robić ogród od nowa, najgorsze są przeróbki.
Mimo to jestem zadowolona z tego co osiągnęłam. Czasem wręcz przypadkiem. Można to nazwać szczęściem lub wyczuciem, ale nie do końca planem.
W sumie jakby ogród był skończony to co ja bym robiła?
Sama pielęgnacja mnie nie bawi.
Czyli zmiany sa wpisane z życie ogrodnika.
Aga, ♥️
Ścieżka aż tak bardzo nie zarosła, ale ostatnio dzieliłam narecznicę, bo już niedługo nie można byłoby przejśc. To miejsce jest zawsze traktowane przeze mnie po macoszemu, bo najlepiej sobie radzi bez mojej opieki. Pieliłam tam wiosną i od tej pory nic zupełnie nie robiłam. Brakuje mi czasu. Ciągle gdzies jeżdże, coś się dzieje.
Ale może w następną sobotę to bedzie mój ostatni wyjazd i będę mogła zająć się ogrodem.
Może to mnie tak zdołowało, że nie mam czasu na podstawową pielęgnację, rabaty zarosły, powinnam powycinać suszki, wypielić. Rabaty nabrały by oddechu.
Kwietna rabata na środku odpada. Moj m. nigdy na nią się nie zgodzi. On musi mieć przestrzeń życiową
Tak marzył mi się na środku trawnika prostokątny element wodny, ale nie wiem, czy kiedykolwiek się zdecyduję go zrobić. Na razie tylko marzenia.
Jolu, po wizycie u Ciebie, wiem jak ktoś patrzy na swój ogród. Masz przepiękny, a mimo to narzekasz.
Ja nie mam przepięknego, może ładny i też narzekam. Widocznie tak mamy.
Mówiąc o zakątkach mam na myśli zakamarki. Tak jak u Ciebie można krążyć pomiędzy rabatami, nie widać wszystkiego od razu. U mnie jest wszystko jak na dłoni. No, ale tego juz nie zmienię. Chyba, że zmienię chłopa
U mnie slimaki jakoś nie robią za dużych szkód na rabatach. Dalie, hosty są w całości.
Zuza, nie chodzi o kadry, ale o widok rzeczywisty.
Ale jak juz dziewczynom napisałam, może to wynika jakiegoś lekkiego załamania pod koniec sezonu? Rabaty już nie wyglądają tak jak wiosną. Pogoda była w tym roku fatalna. Można powody mnożyć.
Ale już chyba jest lepiej. Uwielbiam zwiedzanie ogrodów. Naładowałam akumulatory, oby tylko czas pozwolił podziałać w ogrodzie.
Chyba najgorsze prace, czyli cięcie żywopłotu mam za sobą, więc teraz powinnam się skupić na pielęgnacji rabat.
Mireczko, lejesz miód na moje serce. Uwielbiam bujne ogrody. Ale chyba tu tez musi być jakiś umiar.
Wczoraj miałam przyjemność być na spotkaniu, na którym koleżanka pokazywała normandzkie ogrody, które w tym roku odwiedziła.
W jednym było tak dużo roślin otulających Cię ze wszystkich stron, że ja bym chyba tam źle się czuła. Mimo wszystko popieram swojego m., też muszę czuć oddech. Co nie znaczy, że ogród nie był piekny. Ale nie mogłabym w nim żyć.
Alu, nudy nie może być i na pewno u Ciebie jej nie czuć.
Jest tak jak powinno dla mnie być. Dużo nasadzeń, przepięknie skomponowanych, ale bez nadmiaru.
Jestem wykończona. Kolejny weekend w trasie.
Wczoraj po drodze do Joli wstąpiłam do Zielonych Progów. Co prawda nie byłam na prelekcji, ale wpadłam tylko na moment zrobić zakupy, których zresztą nie planowałam.
Kupiłam sobie jakiś nową odmianę szałwii ( oczywiście nie pamiętam nazwy) jeszcze jedną jeżówkę (zobaczymy, czy przetrwa) i krwawnicę Swirl (to przez Aprila, bo chciała, żebym jej kupiła, więc sobie tez wzięłam
)
Od Joli, pojechałam wyżej wspomnianą prezentację zdjęć z ogrodów normandzkich, a dzisiaj w drodze powrotnej odwiedziłam Łucję.
I padam, bo spać położyłam się o 3 rano, a pobudka była o 8.
Starość nie radość. Kiedyś nawet bym tego nie odczuła.
Deszcz padał u mnie i w sobote i w niedzielę. Całe szczęście w odwiedzanych ogrodach obyło się bez deszczu, dopiero deszcz wygonił mnie od Łucji.
Licze, że w końcu zajmę sie swoim ogrodem , chociaż kolejny weekend też wyjazdowy.
Może czasem trzeba faktycznie spojrzeć na swój ogród bardziej przychylnym okiem?
Ale zawsze po powrocie z ogrodów innych mój mi sie wydaje taki byle jaki.
Basiu, mam tak samo. Bardzo lubię swój ogród. Zrobiłam go sama. Ale chyba u mnie największym błędem pokutującym do dziś jest to, że robiłam go na raty bez planu. Kupowałam to co mi sie podoba i na co było mnie w danym momencie stać. A miałam swego czasu trudne warunki.
Dlatego kupowałam pojedyncze rosliny, bo bardzo chciałam je mieć. Najlepiej robić ogród od nowa, najgorsze są przeróbki.
Mimo to jestem zadowolona z tego co osiągnęłam. Czasem wręcz przypadkiem. Można to nazwać szczęściem lub wyczuciem, ale nie do końca planem.
W sumie jakby ogród był skończony to co ja bym robiła?
Sama pielęgnacja mnie nie bawi.
Czyli zmiany sa wpisane z życie ogrodnika.
Aga, ♥️
Ścieżka aż tak bardzo nie zarosła, ale ostatnio dzieliłam narecznicę, bo już niedługo nie można byłoby przejśc. To miejsce jest zawsze traktowane przeze mnie po macoszemu, bo najlepiej sobie radzi bez mojej opieki. Pieliłam tam wiosną i od tej pory nic zupełnie nie robiłam. Brakuje mi czasu. Ciągle gdzies jeżdże, coś się dzieje.
Ale może w następną sobotę to bedzie mój ostatni wyjazd i będę mogła zająć się ogrodem.
Może to mnie tak zdołowało, że nie mam czasu na podstawową pielęgnację, rabaty zarosły, powinnam powycinać suszki, wypielić. Rabaty nabrały by oddechu.
Kwietna rabata na środku odpada. Moj m. nigdy na nią się nie zgodzi. On musi mieć przestrzeń życiową

Tak marzył mi się na środku trawnika prostokątny element wodny, ale nie wiem, czy kiedykolwiek się zdecyduję go zrobić. Na razie tylko marzenia.
Jolu, po wizycie u Ciebie, wiem jak ktoś patrzy na swój ogród. Masz przepiękny, a mimo to narzekasz.
Ja nie mam przepięknego, może ładny i też narzekam. Widocznie tak mamy.
Mówiąc o zakątkach mam na myśli zakamarki. Tak jak u Ciebie można krążyć pomiędzy rabatami, nie widać wszystkiego od razu. U mnie jest wszystko jak na dłoni. No, ale tego juz nie zmienię. Chyba, że zmienię chłopa

U mnie slimaki jakoś nie robią za dużych szkód na rabatach. Dalie, hosty są w całości.
Zuza, nie chodzi o kadry, ale o widok rzeczywisty.
Ale jak juz dziewczynom napisałam, może to wynika jakiegoś lekkiego załamania pod koniec sezonu? Rabaty już nie wyglądają tak jak wiosną. Pogoda była w tym roku fatalna. Można powody mnożyć.
Ale już chyba jest lepiej. Uwielbiam zwiedzanie ogrodów. Naładowałam akumulatory, oby tylko czas pozwolił podziałać w ogrodzie.
Chyba najgorsze prace, czyli cięcie żywopłotu mam za sobą, więc teraz powinnam się skupić na pielęgnacji rabat.
Mireczko, lejesz miód na moje serce. Uwielbiam bujne ogrody. Ale chyba tu tez musi być jakiś umiar.
Wczoraj miałam przyjemność być na spotkaniu, na którym koleżanka pokazywała normandzkie ogrody, które w tym roku odwiedziła.
W jednym było tak dużo roślin otulających Cię ze wszystkich stron, że ja bym chyba tam źle się czuła. Mimo wszystko popieram swojego m., też muszę czuć oddech. Co nie znaczy, że ogród nie był piekny. Ale nie mogłabym w nim żyć.
Alu, nudy nie może być i na pewno u Ciebie jej nie czuć.
Jest tak jak powinno dla mnie być. Dużo nasadzeń, przepięknie skomponowanych, ale bez nadmiaru.
Jestem wykończona. Kolejny weekend w trasie.
Wczoraj po drodze do Joli wstąpiłam do Zielonych Progów. Co prawda nie byłam na prelekcji, ale wpadłam tylko na moment zrobić zakupy, których zresztą nie planowałam.
Kupiłam sobie jakiś nową odmianę szałwii ( oczywiście nie pamiętam nazwy) jeszcze jedną jeżówkę (zobaczymy, czy przetrwa) i krwawnicę Swirl (to przez Aprila, bo chciała, żebym jej kupiła, więc sobie tez wzięłam

Od Joli, pojechałam wyżej wspomnianą prezentację zdjęć z ogrodów normandzkich, a dzisiaj w drodze powrotnej odwiedziłam Łucję.
I padam, bo spać położyłam się o 3 rano, a pobudka była o 8.
Starość nie radość. Kiedyś nawet bym tego nie odczuła.
Deszcz padał u mnie i w sobote i w niedzielę. Całe szczęście w odwiedzanych ogrodach obyło się bez deszczu, dopiero deszcz wygonił mnie od Łucji.
Licze, że w końcu zajmę sie swoim ogrodem , chociaż kolejny weekend też wyjazdowy.