Żadnego bym nie zostawiła, drzewa cenne, ale jak dla mnie mało wartościowe estetycznie. Pewnie ktoś uzna to za herezję a nawet "przestępstwo"- jak to dęba wyrzucać? Ano tak - wyrzucać i dąb i sosnę. Ta wypowiedź znajdzie wielu przeciwników, ale ja wypowiadam się w swoim imieniu. Nawet gdybym miała 3 hektary, zwykły dąb nie zagości na nich. Nigdy. Chyba że jakiś odmianowy. Znajdę go.
Nie znoszę ani dębów, ani sosen - szala na korzyść sosny, szybciej da się wyrzucić
Jakbym miała o swojej działce zdecydować co, to pozostawiłabym sosnę. Dąb zderzy się z domem..kiedyś albo go zasypie czym się da.
Ale na poważnie, posadziłabym co innego. Wszystko bym wycięła.
Dąb poza mączniakiem, sypie liśćmi, nie wpływają one dobrze na to, co rośnie pod dębem. Dęby są dobre za płotem albo w parku.
Sosna sypie igłami dość uciążliwymi, zabija trawnik, obsychają stare przyrosty. Ta akurat nie jest szpetna, ale dla mnie to i tak sosna.
Przemawia tu przeze mnie zamiłowanie do ładnych drzew.
To co chcesz z dębem robić nie ma przyszłości. Pewnie da się wyrzeźbić, wyprowadzić "na ludzi", tylko po co?