makadamia - skaczę - jak pasikonik - powiadasz? - podoba mi się to określenie

na motylka się nie nadaję - nie ta smukłość, żaba byłaby przyciężka - to jeszcze nie mój kaliber, pasikonik - tak, pasuje do mnie.

Skaczę po tych rabatkach, bo staram się całościowo podejść do tematu zagospodarowania rabat. Przymyśliwuję, szkicuję, ale jakoś się tym tu tak całościowo nie "pochwaliłam" co w mej głowie się wykluło/ wykluwa. Z tego względu, że to jeszcze niegotowe. Placki gdzieniegdzie puste i pomysłu brak na dopełnienie rabat. Chciałabym z "czymś" konkretniejszym wyskoczyć, by Wasze doradzanie nie było jak strzelanie ze śrutówki we wszystkich kierunkach i do wszystkiego co zielone i się rusza, ale byście miały tarcze wystawioną z celem i od razu "10" ustrzeliły.
Wysyłam w eter pojedyncze pytania - bo bardziej obeznane w mnogości gatunków jesteście. Ja musiałabym jak archiwista pogrążyć się w czeluściach internetu na wieki wieków amen w poszukiwaniu mojej idee fixe, a tu rzucę:
coś bordowego, niedużego i dzięki Wam pole poszukiwań znacznie zawężone mam i czasu tyle nie tracę.
Zmian spektakularnych w tej chwili nie widać i ich nie czynię, bo chcę się do nich solidnie przygotować, a nie na łapu capu jak to wcześniej było.
Choć nie - jest zmiana i na miano spektakularnej zasługuje. To moje myślenie i postrzeganie ogrodu, zasad komponowania i pielęgnacji.
Ja uważam, że w tym roku dużo zrobiłam. Znaczna część nasadzeń przy betonowym płocie powstała właśnie w tym sezonie. Skarpa przekopana, poplon na części wysiany, dolna skarpa zmodyfikowana, nowa rabata "pizza" powstała, nawet kompostownika się dorobiłam

.
Mam świadomość, że nie rzucam na kolana moim tempem działania. Nie mam męża, który by podzielał moją pasję - dla niego sam trawnik to już jest stadium wystarczające i zadowalające. Finansowo też nie mogę sobie zaszaleć. Więc tkam na miarę moich możliwości i zapału. Bo słomianym zapałem nie ukrywam, że też grzeszę.
Za słowa uznania co do planu - dziękuję. Trąbicie tu na wszystkich wątkach, że dobry plan to podstawa do dalszych działań więc się zastosowałam do poleceń

, a że zawodowo kiedyś babrałam się w planach zagospodarowania, pozwoleniach na budowę etc. i program graficzny mam opanowany - więc samo tak wyszło.
Toszka (zdaje się, że w elinkowym ogrodzie) kazała obfocić jej cały ogród "szerokokątnie". A że ja słowa Toszki odbieram bardzo osobiście, to mimo, że nie do mnie one były skierowane to zaraz pobiegłam z aparatem na ogród i pstrykałam.
Bo dotychczas to tak się zakręcałam na te moje rabatki, kwiatki, że wzrok mój wyżej niż nasadzenia nie sięgał. I wzdychałam tylko jakie to one ładne. Z nosem przy ziemi to może i one ładne, ale dopiero jak tak szerokokątnie spojrzałam to dojrzałam. Całkiem mi się perspektywa i optyka zmieniła. I już mniej więcej wiem gdzie trzeba poprawić.
I właśnie jestem na tym etapie by to do kupy pozbierać i obnażyć się przed Wami.
Więc Asiu daj mi chwilkę. wszystko to będzie. Już niedługo.