No i teraz zdjęcie właściwe i główny problem:
JaśminOWIEC

posadzony w kąciku, bergenie przesadzone pod tuję ładnie zagospodarowują nieużytek, taki mały patyczek koło nich to powojnik k. Wyszyński (ten który mi przeleżał na poczcie dwa tygodnie - wyliże się

), za inspiracją Tess mam nadzieję że będzie się piął po tej drapakowatej tui.
Dalej kępa bodziszka i kopytnika - do przesadzenia.
Ten goły placek ziemi jest goły tylko pozornie - wsadziłam tam większość swoich piwonii - mam nadzieję że prawidłowo i za rok będą cieszyły kwiatami.
A teraz plany:
jak już pisałam, żywopłotu początkowo nie planowałam, ale Toszka posiała we mnie ziarenko niepewności i wykiełkowało

.
Chciałabym jednak, żeby ten żywopłot nie zajmował dużo miejsca i nie rósł wyżej niż 1,5 - 2 metry. Wiem, głupio gadam, bo przecież żywopłot będę przycinała

ale mam jakiś opór wewnętrzny przed robieniem tradycyjnego żywopłotu ze szmaragdów czy cisów. Może ktoś mnie przekona, że to nieracjonalne
a względem samej rabaty; mam jaśminowca, kalinę, piwonie i mieczyki (do zabrania z innego miejsca). złamałam się i przy zakupie cebulowych skusiłam się się na lilie św. Józefa, obecnie trochę niemodne, ale to jedno z moich nieracjonalnych marzeń

. Jednym słowem - wychodzi mi taka trochę babcina grządka. Wszystko byłoby w porządku, poza terminem kwitnienia - potrzebuję tutaj czegoś na lato i jesień. Liliowce, rozchodniki będą pasowały? Może coś innego? Trawki?