Dziś wykorzystałam namoczoną ziemię i wyrwałam uciążliwe osty w ogrodzie. To najgorsze z czym walczę.
Poza tym przesadziłam buka licząc że nie odczuje zbyt zmiany miejsca bo gleba nasiąknięta na maksa. I przy okazji ukorzenione 2 patyczki hortensji od Kindzi też są już w docelowym miejscu. Udało się mi w 3/4 skończyć rabatę. O czym miesiąc temu nawet bym nie pomyślała że tak szybko to zrobię.
Czego mi tam brakuje?- rozchodnika o białych kwiatach oraz traw które tam trafią jesienią. I oczywiście wiosny...
Jak się dobrze przyjrzeć to widać buka i małe hortensje. Jak sadziłam kilka lat temu magnolię też jej nie było widać
obejrzałam dzięki super moja bedzie na ścianie rozpieta ...zaczynam sie przyzwyczajać do bezlistnych gałązek ...byle tylko kwitła zgodnie z moimi oczekiwaniami az do zimy
Wiec u mnie jest tak "tylko musisz wtedy pogodzić się z tym, że na przestrzeni lat jedne gatunki zanikną, inne wysieją się tam, gdzie pierwotnie ich nie planowałaś i generalnie ogród żyje swoim życiem". I nie jest to styl dla pedantów, bo zawsze coś będzie gryzło i wyglądało niechlujnie
I nie zgodzę się, że pracy mniej niż przy dużych nasadzeniach.. mam i wielkie połacie jednego gatunku i taki misz massz.. że róże wypatrzyłam że kwitnie dopiero dziś
I takie rabaty co żyją własnym życiem .. nawet tam nie wejdę by nie zdeptać połowy.. niby zero roboty Nie widizmy trawnika nie koszonego ze 2 tygodnie.. ale leje, leje i leje.