Oj, jak mi miło.
Cieszę się, że mimo tej przeraźliwej suszy i związanych z nią przywiędnięciom ogród funkcjonuje w miarę przyzwoicie. Powiedziałabym nawet, że przy minimalnym moim udziale.
Większość letnich chwil spędziłam w pozycji horyzontalnej.
Podziwiam samą siebie, że w tym sezonie byłam tylko ze dwa razy w szkółkach. Ostatni raz w czerwcu. I wciąż pracuję nad ograniczaniem (jestem na początku drogi).
Dlaczego w milczeniu? Lubię gadatliwych w Twoim stylu. Sama przyjemnośc konwersować; nawet o bele czym.
Dla Ciebie mam widok na nieformowany żywopłot. 30 m wymagających obsługi przez góra dwa popołudnia w roku plus 10 m (brzegi i trochę środek) kilkunastominutowej raz w miesiącu w sezonie.
Długa prosta- przypiekło trawnik na patelni. Źle obrobiłam tam glebę i zostało w niej za dużo pobudowlanego klepiska.