Zaglądam a tu ekologia (oprócz podagrycznika - on jest do pokonania, ja miałam całą rabatę w nim, ale kopałam, wyciuągałam, pozwoliłam odrastać, pieliłam i wygrywam z nim, co nie znaczy, że czasmi się nie pojawia: ale jest słaby, bo młody a jak kwitnie to już w ogóle i łatwo go wyrwać). Nie używam tego słowa. Przebrzmiałe, nieprawdziwe, nie oddające istoty rzeczy.

I zbyt globalne jak dla mnie.


Bo wg źródłosłowu oznacza po prostu naukę o domu (dom, oikos to jest budowla i otaczające go pole).

Ale się zglobalizowało i już nie wiemy, jakie działania oznacza. Przynajmniej ja nie wiem.

Waldek musiałam sobie u najpowszechniejszego wujka odnaleźć to słowo. Co prawda ma tyle lat co ja (słowo) i trochę mi wstyd, że go nie znałam, ale od czego forum .
Pszczółko, rozumiem dylematy słowne, ale tu, to po prostu "skrót myślowy" (piszę jak polityk brrrr). Oznacza li i tylko, takie działania w ogrodzie, by nie lać bezmyślnie chemii, dbać o glebę, dbać o pożyteczne stworzenia. Nie szkodzić, a pomagać . Globalnie wiem, że nie wiem, ale na swoim skrawku ziemi, zawsze to "coś".
Przepraszam i uciekam.

Edit: na forum są wątki np: ekologiczna uprawa ogrodu i każdy kto tam kliknie wie od razu czego szukać, a warto!

Moja koleżanka miała w ogrodzie podagrycznik 'variegata'. Posadziła go sama (sic!) jako roślinę zadarniającą. Była nim zachwycona. W pierwszym, drugim i trzecim roku.

Później zaczęła z przerażeniem patrzeć, jak ta śliczna roślina rozprzestrzenia się po ogrodzie. Przed chwilą zadzwoniłam do niej i zapytałam, w jaki sposób zlikwidowała u siebie te zielono-białe łany.
Chwastoxem. Stężonym... Spryskała tylko raz. Zginął bezpowrotnie.

Cóż mam napisać... osobiście nigdy w życiu nie zdobyłabym się na taki krok. W ogóle nie stosuję tzw. chemii w ogrodzie. Wszystko zdrowo rośnie. Nawet trawnik karmię kompostem

Gdybym miała u siebie podagrycznik to centymetr po centymetrze wydłubywałabym go z ziemi. Ale ja to mogę się mądrzyć, mam tylko 440 m2 do obskoczenia

Dasz radę. Dzielna kobietka jesteś! Bardzo dzielna!
Powodzenia!

Fajnie że piszecie

Piwniczka na miejscu. Jak ją wykończeń kamieniem i rośliny zarosna będzie fajnie.

Tu widok z góry na dołek, w zboczu dziura.



Tu już na miejscu w wykopie:



Tu po. Jeszcze nie zasypane.

Owoce które przywiozłam :



Miejsce na borówki :



Glina rozrzucona w dolinie:




Chwilowo podagrycznik stlamszony

popcorn napisał(a)

Fajnie że piszecie

Piwniczka na miejscu. Jak ją wykończeń kamieniem i rośliny zarosna będzie fajnie.

Tu widok z góry na dołek, w zboczu dziura.



Tu już na miejscu w wykopie:



Tu po. Jeszcze nie zasypane.

No Karola fajnie to wygląda. Ja swoją myślałam z bloczka wymurować. Ile taki pojemnik betonowy kosztuje?

No i się dzieje
Super wyprofilowane wejście( w zboczy w sensie)

W kwestii skoszonej trawy... byle ścięta gałązka a na niej siedzi zaraz stado golasów.. chciałam wysypać tak wokół ogrodzenia, bo z pieleniem nie wyrabiam... w tym roku pielone tylko raz i to na połowie.. jednak stado ślimorów w ilości niewyobrażalnej (skąd one wiedza, że się rzuciło coś ściętego???) skutecznie odstrasza. Wolę zielsko do pielenia na wysokość płota .. w tym też hulaj dusza piekła nie ma, ale decydowanie mniej niż w ściętym. I łatwiej wypatrzeć.

Super piwniczka.. i super glina. Już widzę jak z gliny udaje ci się wyciągnąć korzonki podagrycznika

Usytuowanie piwniczki w zboczu idealne. Będziesz izolować styropianem i przeciwwilgociowo?
Zaglądam i kibicuję, ale nie zebrałam sił do końca po wnuczkowaniu, ledwie zipię, mało jestem na forum. Trzymam kciuki za Twoje dzieło

Nie lubię Cię zajefajna ta piwniczka, aż mnie z zazdrości skręca