w sobote troche popracowałem w ogrodzie..ale mnie na szczeście deszcze przegonił i padalo !
od razu wszystko bardziej zielone się zrobiło...w pt kosiłem wiec fajnie tez "trawę" podlało...widać tez poczynania kreta przez zimę...
brzozy już fajnie się zazielenily...
temat do ogarnięcie to ściezka z domu do altanki ...ksztalt i material dalej nie wybrany...
kształt rabaty kolo karmnika...
miejsce na ognisko...
i każdy mowy listek cieszy chciaz jak patrzę u Was po watkach to u mnie wszystko jakoś mniejsze ...
Brzózki już niezmiernie cieszą i zabudowują górę, uwielbiam tą ścieżkę między nimi Ptaki już też na górze się pojawiają, czują się bezpieczniej. Za parę sezonów pewnie budki już na brzózkach powiesimy
I prośba o kolejne wsparcie - rabata3.
Całkowicie wymaga zmiany. Był tu wcześniej żywopłot (od pola), i miniogródki dzieci, gdzie sadziły co chciały. Teraz czas to uporządkować...
Od lewej, jest garaż sąsiada, przy płocie ciemno wtedy.
Gdzie nie ma teraz żywopłotu a jest siatka - jest nasłonecznienie południowo-zachodnie od strony pola.
Drzewko przekreślone - nie będzie go tutaj.
Brzozy i forsycje tylko zostają.
1) Czy może tu jednak hortensja Limelight na przemian z Miskant Gracillimus?
2) a może coś całkiem innego?
Mirka, wybierzemy inne rośliny, np ketmie idealnie mi się sprawdzają na suszy, cudownie długo kwitną.
A ja też nie wiem, jak będzie u mnie, jak ja mam ponad 200 drzew, ogromne, ciągną wodę, jak durne, hortensji mam 146 lub zaraz do 150 dobiję i też wody im trzeba.
No to ja swoje tnę. Mają iść w szerz niż w zwyż. Posadziłam pod brzozy więc nie mogą być takie wysokie jak Twoje. Jak się uda to mają się połączyć jak obwódka.
To mnie smuci, jak ja odejdę od rodków i hortensji to już nic nie zostanie
Ech, tylko pustynia na tej naszej ziemi, boję się drzewa zaczną usychać, u mnie świerki, brzozy, jedne i drugie lubią wodę
W takim otoczeniu jak magnolie na królewskim Wawelu każdy nabiera blasku
Ten rok jest bardzo dziwny i nie wykluczone, że mogły się ugotować. Od mrozu mam wrażenie, że kwiaty bardziej gniją a nie kruszą się w pył.
Czekam na deszcz. Rano pięknie zaświeciło słoneczko, teraz wiatr zbiera czarne chmury...
Widok o poranku. Bez rozbierania na czynniki pierwsze nawet go lubię
Iwonko, ta krakowska magnolia powala ale... nie wiem czy nie piękniejsza dziewczyna przed nią
Powiem Ci, że przymroziło -6 w marcu jakos w połowie a wdzień było bardzo ciepło, nawet do 15 stopni i ja nie wiem czy te pąki kwiatowe zmarzły czy się ugotowały pod ta włókniną. Jak je dotknęłam po odkryciu były suche jak pieprz i rozcierały się na pył...
Nie przyjmuj się Doorenbosami, odrosną, to w końcu brzozy!
Używam odkurzacza ogrodowego (ma regulację ssania, także daje radę również w korze) Tu na zdjęciu to naprawdę niewiele ich spadło, bo to pierwszy czy drugi sezon... Obecnie moje brzozy zrzucają sporą ilość liści, więc na pewno nie zdążą się rozłożyć do wiosny. Wiem, bo w tym roku część zostawiłam do wiosny... ogarniałam na koniec lutego. Nigdy nie zostawiam w żwirku przy kregu, bo robi się brzydka skorupa z tych liści...
Jeszcze bardziej żałuję, że fot nie zrobiłam, czuję lekkie niedowierzanie moim relacjom. Ale sam pomysł zainteresowania się pnączem pojawił się na ostatnim wyjeździe, chyba jakiś artykuł przeczytałam, w każdym razie dopiero jak podjęłam decyzję o usunięciu bluszczu, zobaczyłam skalę zniszczeń.
Odmianowe bluszcze nie mają morderczych zapędów. Nomem omen mój pochodzi ze szczecińskiego cmentarza
Czytam o bluszczu, kiedyś o tym myślałam wychodzi, że dobrze zmienić zdanie, u mnie posadziłam kopytniki między brzozy.
Człowiek cały czas się tu uczy, fajne są takie informacje, choć wyrywania współczuję.
Może na ekspansję bluszczu ma wpływ żyzność, usytuowanie, nie wiem.
Obrastając pień mojej brzozy zniszczył korę u podstawy, obawiam się, czy drzewo pod naporem silnego wiatru nie runie mi kiedyś.
Współczuję ci tej akcji z judaszowcem, do dziś pamiętam swoje emocje, gdy odkryłam chorego perukowca Histeria okropna. Żal drzewa, ale najgorsza świadomość przeniesienia zarazy na inne drzewa.
Tutaj masz zdjęcia mojego biedaka: https://www.ogrodowisko.pl/watek/7770-wzgorze-chaosu?page=129
Dziś miejsce cięcia wygląda tak:
Jak widzisz nie ma tragedii, a nawet pojawiają się nowe przyrosty. Uspokoiło się miejsce cięcia, nie ma już tych ciemniejszych słojów. Czy to była wera? Nie wiem, bardziej stawiam na zasypanie pnia i grzyba.
Kasie przeszły przez to cholerstwo, ich doświadczenie jest uspakajające. Zdezynfekuj narzędzia, spryskaj wszystko wokół drzewa i bierz się do innej roboty. Szkoda nerwów, wiem, bo sama jak głupia ryczałam z niepokoju.
Pokażę ci co znalazłam na pniu brzozy youngii, guz chyba jakiś
Niestety rośliny są jak ludzie i bywa, że chorują...
Ale słodko i niewinnie wyglądają.
Czytam, że bluszcz brzozy niemal zniszczył, jestem tym zaskoczona. U mnie po wielu drzewach wspina się i nic się nie dzieje. W mieście też wiele drzew porośniętych bluszczem i w kondycji.
Jedno jest pewne, z bluszczem jest sporo cięcia, rośnie jak szalony, wysiewa się jak szalony, nawet lubię je, choć nie wszędzie, ale mąż mój nie.
Miałam 3 podejścia do pustynników, wszystkie nieudane, twoje są mega dorodne.