Warzywnik powoli się kurczy.
Wykorzystałam podczas przekopywania resztki pociętych ubiegłorocznych traw. Dla polepszenia struktury gleby wysypuję tam skoszona trawę. Zimą rzucę trochę popiołu z kominka.
Niedługo trzeba będzie wykopać korzeniowe. Buraki liściowe wykorzystałam tylko raz. Za dużo ich wysiałam.
Selery i ostre papryczki.
Pozwoliłam w tym roku na rozrost karpy rabarbaru. Tylko raz zerwałam parę listków. W przyszłym sezonie pewnie będzie można skorzystać z niego częściej. Może uda sie dojrzeć wysianej jako poplon fasolce szparagowej.
Przebarwiają się borówki i aronia. Pory przytnę i będą zimowały. W połowie października posadzę czosnek jadalny.
Asiu kochana jesteś miło ze ci się chciało bo wiem że masz trochę roboty ostatnio
zapiszę sobie twój projekt bo cały czas zastanawiam się co zrobić, boję się na szybko podjąć decyzję więc pewnie przesadzać będę wiosną.
teraz tylko pomierzę propozycję Asi i Twoją i popatrzę sobie jakby to było. Ustawienie według mnie nie jest nudne, ty zawsze wpadasz na takie niby proste pomysły ale one są takie logiczne i fajne poprostu. dziękuję Ci
chcialabym M zagadać żebyśmy placyk i ścieżkę jeszcze teraz zrobili ale zobaczę jak wyjdzie..
a tak nawet jesli bym jeszcze zdecydowala w tym roku to drzewa kopane można np. jeszcze w październiku sadzić?
To rozchodniki. Kwitną już w sierpniu. Mają coś w sobie, bo sporo dziewczyn o nie pyta, a ja kupiłam je parę lat temu jako NN i użyłam jako zadarniacza. Kiedy robiłam tę rabatę, wydobyłam je spod jakiegoś krzaka i podzieliłam. Efekt bardzo mnie zaskoczył.
Na tym zdjęciu widać je lepiej.
Próbowałam znaleźć plusy minionego sezonu.
Był trudny. Wiosna zaczęła się późno. Sporo strat przyniosły opady śniegu w kwietniu. To minusy.
Co więc było plusem?
Może wyjątkowo ładny trawnik. Przez cały sezon soczyście zielony. Zawiodły róże, ale godnie zastąpiły je hortensje. Miały większe niż rok temu kwiatostany. Rok temu hortensje szybko mi zbrązowiały. W tym cieszą oko odcieniami różu i czerwieni. Spore opady deszczu niewątpliwie miały na to wpływ.
Zaoszczędziłam sporo czasu dzięki temu, że ogród nie wymagał podlewania. Mogłam ten czas poświęcić na czytanie książek. Nie mam automatycznego podlewania, więc jeśli robiłam to ręcznie, to skupiałam się tylko na najbardziej cennych okazach. Wilgotne lato pozwoliło korzystać z wody wszystkim roślinom. Skorzystały na tym.