Wpis o sierpniu 2015 będzie bardzo fachowy, bo Żona zerka mi przez ramię i będzie podpowiadała nazwy niektórych zielonych jegomościów
Ogródek ruszył z kopyta. W tamtym roku nie braliśmy długiego urlopu, wolny czas wykorzystywaliśmy na stopniowe upiększanie naszej działki. W ogrodzie pojawiły się m.in.:
kanna
jakaś piękna trawa (niestety nie wiedzieliśmy, że jest jednoroczna)
inne trawy
rozchodnik olbrzymi
bukszpan (który, wykopany z ogródka moich Rodziców, przyjechał autem aż z Podlasia

)
proso rózgowate (zza którego nieśmiało wygląda trytoma)
"królowa tysiąca nocy" (znacie może prawdziwą nazwę?)
miskant olbrzymi (którego przez ponad rok nazywaliśmy bambusem)
trawa red baron
klon purpurowy (którego kupiłem sam, początkowo Żona była zawiedziona - chciała jakiś inny - ale teraz nie wyobraża sobie bez niego ogrodu

)
i zadaszenie śmietnika, o które Żona suszyła mi głowę od maja (kiedy to z moim Tatą go zmajstrowaliśmy)
do tego jeżyny vel ostrężyny
winogrona
no i sarny (których nikt tu nie zapraszał, a które przez najbliższe dwa lata miały się dać naszym roślinkom we znaki)