Wroslaw bardzo Ci dziękuję za tą informację. Nieco mnie pocieszyłeś bo mi wszystkie kończyny opadły jak mi się moje przeniesione dżdżownice nie udaly

a wermikompostownik którego nie zdążyłam zakryć obornikiem zamarzł i obornik którym miałam przykryć dżdżownice też zamarzł (dodam że na przyczepce zamarzł). Nie ma to jak być ogrodowym fajtłapą

Może jednak coś się ostało w środku... W tym opracowaniu tłumaczonym było że w niskich temperaturach one drętwieją. No i Toszka pisała że do niej dżdżownice miały dotrzeć zamawiane ze stanów (bodajże) zamrozone.
Ty chyba przeprowadziłeś niechcący bardzo ciekawe doświadczenie

Ja tylko mogę napisać że wtedy kiedy były pierwsze mrozy w jednej szkółce w jakiej byłam były w przecenie rozchodniki w doniczkach na które się skusiłam. W doniczkach były dżdżownice zapewne kalifornijskie były identyczne więc to chyba one. Mimo tego że w nocy były mrozy a one staly na powietrzu i w tej szkółce nie było zadaszenia ale głowy nie dam sobie uciąć czy nie byly jakoś przykrywane, nie byłam więcej w tej szkółce. A i jak sobie pooglądałam ziemię w tych doniczkach to zrozumiałam co to są koprolity

Krysiu zazdroszczę takiego fajnego kompostownika. Mam na stanie betonowe koło studzienne może z niego zmontuję mini wermikompostownik, niestety u mnie krety grasują i żeby nie było że na rabatach wyjadają pędraki i inne towarzystwo - nie. Mam krecie miasto wokół dżdżownic...
Już nie wiem sama w którą stronę kombinować, a może nie kombinować wcale. Mam koleżankę która zupełnie ale to zupełnie nie dbała o dżdżownice, z ciekawości je kupiła, nie ochraniała ich wcale wrzucila je na kompostownik i zostawiła. Rozlazły się wszędzie a szczegolnie w obornik koński bo mają konie. I jak przyjechała do mnie w weekend i zgadałyśmy się niechcacy że ona TEŻ JE MA

to zrobiła dziwną minę gdy powiedziałam że przenoszę je do domu

. Nie wygraniczyła im przestrzeni ma je na rabatach, w kompostowniku, w oborniku i warzywniku, wszędzie. No i kretami też się pewnie nie przejmuje