Gdzie jesteś » Forum » Ekologiczna uprawa ogrodu » Dżdżownice kalifornijskie

Pokaż wątki Pokaż posty

Dżdżownice kalifornijskie

Sonka 13:30, 03 gru 2014


Dołączył: 29 lut 2012
Posty: 2247
Magda tylko łopatę dżdżownic dołożyłam, kompostowniki się ze sobą nie stykają ale są blisko, zawsze przechodziły dość szybko na świeżą wyżerkę, ale zwykle były bliżej siebie stary i nowy kompostownik. W tym roku nie zdążyłam całości wykorzystać i tak ciągle dosypywałam resztki na górę myślałam o tym by zrobić im tunel, tzn. usypię z trawy i resztek połączenia między nimi. Niczym nigdy ich nie przykrywałam, ciągle na wierzch dosypuję nowe odpady, starałam się, by była to spora warstwa aby miały gdzie się podziać w razie dużych mrozów. Z moich obserwacji wynika,że one schodzą niżej, nawet do tego materiału przerobionego przez siebie, bo jak zimą próbowałam sprawdzić co z nimi to nie było ich w tej górnej częśći, wczoraj też trochę grzebałam i nie zauważyłam ich. Wiosną natomiast po ociepleniu się temperatury, ok kwietnia, jest ich całe mnóstwo.
Skorupek nie zgniatam, a zostają rozdrobnione.
A i nie ma głupich pytań, pytaj o wszystko.
____________________
Ogrodowa terapia - ogród z periodycznym przesadzaniem pozdrawiam Krysia
gardney 21:01, 03 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Wroslaw bardzo Ci dziękuję za tą informację. Nieco mnie pocieszyłeś bo mi wszystkie kończyny opadły jak mi się moje przeniesione dżdżownice nie udaly a wermikompostownik którego nie zdążyłam zakryć obornikiem zamarzł i obornik którym miałam przykryć dżdżownice też zamarzł (dodam że na przyczepce zamarzł). Nie ma to jak być ogrodowym fajtłapą
Może jednak coś się ostało w środku... W tym opracowaniu tłumaczonym było że w niskich temperaturach one drętwieją. No i Toszka pisała że do niej dżdżownice miały dotrzeć zamawiane ze stanów (bodajże) zamrozone.
Ty chyba przeprowadziłeś niechcący bardzo ciekawe doświadczenie Ja tylko mogę napisać że wtedy kiedy były pierwsze mrozy w jednej szkółce w jakiej byłam były w przecenie rozchodniki w doniczkach na które się skusiłam. W doniczkach były dżdżownice zapewne kalifornijskie były identyczne więc to chyba one. Mimo tego że w nocy były mrozy a one staly na powietrzu i w tej szkółce nie było zadaszenia ale głowy nie dam sobie uciąć czy nie byly jakoś przykrywane, nie byłam więcej w tej szkółce. A i jak sobie pooglądałam ziemię w tych doniczkach to zrozumiałam co to są koprolity
Krysiu zazdroszczę takiego fajnego kompostownika. Mam na stanie betonowe koło studzienne może z niego zmontuję mini wermikompostownik, niestety u mnie krety grasują i żeby nie było że na rabatach wyjadają pędraki i inne towarzystwo - nie. Mam krecie miasto wokół dżdżownic...
Już nie wiem sama w którą stronę kombinować, a może nie kombinować wcale. Mam koleżankę która zupełnie ale to zupełnie nie dbała o dżdżownice, z ciekawości je kupiła, nie ochraniała ich wcale wrzucila je na kompostownik i zostawiła. Rozlazły się wszędzie a szczegolnie w obornik koński bo mają konie. I jak przyjechała do mnie w weekend i zgadałyśmy się niechcacy że ona TEŻ JE MA to zrobiła dziwną minę gdy powiedziałam że przenoszę je do domu . Nie wygraniczyła im przestrzeni ma je na rabatach, w kompostowniku, w oborniku i warzywniku, wszędzie. No i kretami też się pewnie nie przejmuje
____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
Sonka 22:09, 03 gru 2014


Dołączył: 29 lut 2012
Posty: 2247
Magda, poczekamy do wiosny, wtedy się okaże, czy przetrwały, ugotowanych nie będzie, ale zamrożone na pewno tak. Ja wielokrotnie podczas mroźnych zim, a byłoich trochę, wątpiłam w ich przeżycie i istnienie, zawsze z radością odnajdywałam je po zimie i tak jak napisał Wrosław są o wiele bardziej odporne na niskie temperatury niż nam się wydaje.
Obdzieliłam wiele osób dżdżownicami i u wszystkich mają się dobrze i żyją i pracują, więc należy wierzyć i czekać na niespodziankę wiosną.
____________________
Ogrodowa terapia - ogród z periodycznym przesadzaniem pozdrawiam Krysia
gardney 22:30, 03 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
cd. o dżdżownicach
Ponieważ nie mogę edytować wklejam znów z poprawką

Poprawka : Karmienie z góry (Pokosy ze stalym przepływem)
Są podobne do opisanych powyżej ale są ustawione tak aby był ciągły przepływ (robaków). Oznacza to, że w pościeli jest umieszczony pierwszy szczep robaków, a następnie pokrywane cienkimi (mniej niż 10 cm) warstwami żywności. Robaki wykazują tendencję do spożywania pożywienia w obecności pościeli, następnie spadek ich obecności blisko dna tam gdzie znajduje się gotowy już produkt. Warstwowy pokos jest tworzony w czasie, skłąda się z gotowego produktu na samym dole, częściowo zużytej materii w środku, i świeższego jedzenia na górze. Warstwy nowej ściółki należy stopniowo uzupełnić materiałem spożywanym przez robaki.
Główne wady tego układu: te pokosy wymagająciągłego dodawania pożywienia – to trudne, jeśli nie niemożliwe, w okresie zimowym (naotwartym powietrzu). Ponadto, jeśli stosuje się osłony pokosu, muszą one być usunięte i kiedy karmi się robaki, a to jest dodatkowa praca. Zalety takiego karmienia „od góry” - mamy większą kontrolę nad robakami, żywność dodaje się regularnie, operator może łatwo ocenić warunki w czasie dodawania i zmienić takie sprawy jak szybkość podawania, pH, wilgotność itp w razie potrzeby. Prowadzi to do wyższej wydajności systemu i reprodukcji robaków.
Zbiory - zwykle usuwa się wierzchnie 10-20 cm ładowarką lub ciągnikiem wyposażonym w łyżkę (Bogdanov, 1996). Materiał ten będzie zawierać większość robaków i może być użyty do zaszczepienia następnego pokosu. Pozostały materiał to głównie wermikompost, z jakimś procentem nieprzetworzonej pościeli. Produkt może być użyt tak jak jest lub przesiewany, z umieszczeniem nieprzetworzonego materiału z powrotem do nowych. Ten system jest zasadniczo stosowany przez największe w Ameryce Północnej przedsiębiorstwa zajmujące się wermikompostem.
na zimę okrywa się półmetrową warstwą izolacyjną np słomą i zostawia, na wiosnę dodaje świeżyzny, czeka aż przejdą na świeże i wtedy można przenieść je w nowe miejsce a gotowy wermikompost wykorzystać

Kliny ( pokosy ze stałym przepływem)
Klin jest ciekawą odmianą karmienia z góry. Szczep robaków jest umieszczony wewnątrz trójstronnej zagrody o wysokości nie więcej niż metra. Boki zagrody mogą być z betonu, drewna, lub nawet beli siana lub słomy. Świeży materiał jest dodawany regularnie przez otwarte strony. Robaki przechodzą do świeżej żywności pozostawiając obrabiony materiał z tyłu. Gdy materiał obrobiony będzie już na całej możliwej długości do końca "wybiegu" zbiera się przez usunięcie z tyłu zagrody, kierunek doładowywania świeżyzny później się odwraca.
Za pomocą tego systemu robaki nie muszą być oddzielane od wermikompostu i proces ten może być kontynuowany przez czas nieokreślony. Podczas najzimniejszych miesięcy można izolować system warstwami siana lub słomy która może być umieszczana na części aktywnej (tej gdzie są robaki). Szerokość takiego systemu jest dowolna, ograniczeniem jest możliwość kontroli warunków we wnętrzu systemu (regulacja wilgotności lub poziomu pH). Są zagrody o szerokości około 6 metrów, z miejscami pomiędzy dla przejścia. (nie umiem sobie tego wyobrazić Idealna długość zależy od przetwarzanego materiału, liczebności populacji robaków, i innych czynników wpływających na czas przetwarzania.
Boki zagrody mogą byc z dowolnego materiału choć warto wziąć pod uwagę właściowości izolacyjne materiału na "ściany" systemu. Trzeba zaznaczyć że system-klin nie musi mieć wcale ścian ale warto by je miał dla izolacji przed zimnem i utratą wilgotności.
Obsługa systemu klina w zimie jest trudna, ale nie niemożliwa. Regularne dodawanie świeżego obornika na aktywny przód może stworzyć wystarczająco dużo ciepła do produkcji w "umiarkowanej strefie" pod obornikiem, w której w dalszym ciągu mimo niskich temperatur na zewnątrz robaki będą rozwijać się i rozmnażać. Innym rozwiązaniem byłoby załadować świeże odchody na późnej jesieni i pokryć grubą warstwą słomy, a na wiosnę odkryć i zacząć operację ponownie na wiosnę. ten system był stosowany w badaniach OACC i działa bardzo dobrze (załącznik D)

____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
gardney 22:38, 03 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Krysiu ja wiem, trzeba poczekać. Liczę że odtaja bryła obornika i obłożę jednak moją pryzmę tym bardziej że Wroslaw dał mi nadzieję że one przeżyją. Mam podejrzenia że te dżdżownice hibernują do pewnej ujemnej temperatury. Będę czekać oczywiście ale i tak coś muszę pokombinować z tym przykryciem ich, pryzma nie za duża bo już przerobiły materiał (wyraźnie się zmniejszyła! zaznaczam że bardzo szybo dżdżownice się rozprawiają z odpadkami), to i mróz wniknie głęboko. Bosh czzemu nie zdążyłąm nie wiem co robić chyba będę lupać ten obornik albo wybiorę się po słomę jak powyżej przetłumaczyłam...
____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
gardney 23:03, 03 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Łóżka lub pojemniki

Łóżka z karmieniem z góry (stały przepływ)
Łóżko z karmieniem z góry działa jak pokos karmiony z góry. Główną różnicą jest to, że w przeciwieństwie do pokosu, zawiera się w czterech ścianach i (zwykle) ma podłogę, i jest chronione w pewnym stopniu przez niektóre z elementów, często robi się je w obrębie nieogrzewanych budynkow, takich jak stodoła. Łóżko takie może być zbudowane z izolowanych boków lub takie boki mogą byc doizolowywane przez bele ze słomy. Jeżeli pojemniki są dość duże, są osłonięte od wiatru i opadów atmosferycznych, oraz wsad jest stosunkowo bogaty w azot, jako warstwa izolacyjna wystarczy warstwa na wierzchu np. torby ze słomą lub bele słomy.
Łóżka zbudowane w gospodarstwie Scott (patrz rysunek 6) mają ściany z zaprawy w bloku żużlowym. Są na betonowej podłodze wewnątrz kurnika, który jest najniższy poziomem starej stodoły. Powierzchnia odbiera część ciepła z szklarni doklejonej do budynku, ale temperatury zimą są dobrze poniżej zera. Pojemniki są pokryte zimą poduszkami izolacyjnymi wykonanymi z (stuffing bats - to oznacza nadzienie z nietoperza to chyba nazwa tych konkretnych poduszek izolacyjnych ) przez nadzienie z nietoperza z różowego włókna szklanego wewnątrz toreb plastikowych. Podczas pierwszej zimy tego przedstawianego rozwiązania (spójrzcie str 22 tutaj ) górna izolacja nie została dodana do późnej zimy, kiedy to pojawił się mróz, wierzchołki pojemników zamarzły. Po izolacji od góry podczas bardzo mroźnej zimy proces przebiegł całkiem dobrze,
tylko lekko stracił na wydajności. Czytelnik powinien pamiętać, że te łóżka były przeznaczone do namnażania nie do wermikompostowania. Celem było uzycie robaków jako paszy dla kurcząt (patrz dodatek C).
Zbiór wermikompostu najłatwiej jest osiągnąć wykorzystując migrację poziomą. Łóżka w gospodarstwie Scott powstały koniec do końca, z metalowym ekranem oddzielania różnych łóżek. Do zbiorów operator po prostu przestaje podawać pokarm do jednego z łóżka przez kilka tygodni, co pozwala robakom
aby przerobić ten materiał, a następnie przenieść się do innych miejsc w poszukiwaniu świeżej paszy.
"przerobione" Łóżko jest następnie opróżniane i ponownie napełniane pościelą, po czym karmienie jest wznowione. Ta operacja powtarza się regularnie. Jeśli łóżka są wystarczająco duże, mogą być opróżniane ciągnikiem zamiast ręcznie.
____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
gardney 23:58, 03 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Łóżka, takie jak te opisane powyżej, są podobne do stosowanych w typowych łóżkach na plantacjach w południowej części Stanów Zjednoczonych. Mają zaletę lepiszej kontroli warunków hodowli.Główną wadą tego systemu jest dodatkowy koszt budowy, to że zajmują konkretne miejsce a także koszty schronienia (np, miejsce na podłodze stodoły). W Stanach Zjednoczonych, gdzie jest duży rynek dla Eisenia jako przynęty, koszt jest łatwiej uzasadnić. W Kanadzie opłacalność będzie zależeć w dużym stopniu od celów działalności: np. wytwarzanie paszy wysokobiałkowej dla kurczaków może być uzasadnione ekonomicznie.


Ułożone kosze (obrobka partiami lub ciągły przepływ)
Jedną z głównych wad systemu łóżek lub pojemnikow jest ilość wymaganej powierzchni, która - nie tak jak pokosy lub kliny które są na zewnątrz - znajduje się wewnątrz pomieszczeń co jest drogie.
Ułożone kosze mają dodatkowy wymiar pionowy. Pojemniki muszą być wystarczająco małe, aby być zniesione ręcznie lub wózkiem, gdy są pełne mokrego materiału. Kosze mogą one być dodawane w sposób ciągły, ale
wymagają regularnej obsługi (Beetz, 1999).
W ramach eksperymentu przeprowadzonego przez autora opracowania w Nowej Szkocji w 2003-04 (GEORG, 2004), nawóz bydlęcy zmieszano w stosunku 1: 2 (objętościowy stosunek) z rozdrobnioną tekturą, umieszczono w pojemnikach, które były ułożone co 30 cm - 45 cm w głębokości a miały powierzchnię 1,2 m kwadratowe (patrz rysunek 7). W każdy pojemnik zaszczepiono 2,27 kg robaków. Pojemniki były ułożone w nieogrzewanym budynku w grudniu i zbierano materiał w czerwcu, około 6 miesięcy później. Pojemniki były wykonane ze sklejki pokrytej czesciowo pianką izolacyjna i arkuszami tworzywa (dokładny opis w tekście dla mnie niezjadliwy). Materiał nie zamarzł zimą, nawóz rozkładający się przyniósł temperatury w pojemnikach w granicach do 30 do 40 o C przez pierwszy miesiąc lub a następnie temperatury znacznie powyżej temperatury przemarzania
Cały materiał był całkowicie przetwarzony po sześciu miesiącach i populacja dżdżownic wzrosła 3krotnie. Niektóre z pojemników zawierały przekompostowany przez przynajmniej rok nawóz podczas gdy inne świeży obornik (dwu tygodniowy). Pojemniki z świeżym obornikiem doświadczyły wzrostu 4-krotnego biomasy robaka (podwojenie w okresie 3
miesięcy), podczas gdy w oborniku przekompostowanym biomasa się podwoiła.
(tutaj dodam swoją dygresję uważnie czytając trzeba spojrzeć że ten nieprzekompostowany obornik był dodany w miesiącach zimowych - rozkład obornika nieprzekompostowanego ogrzewał system - wklejam tą dygresję żeby ktoś nie pokusił się o dodanie nieprzekompostowanego w lecie )
Wermikompost w koszach był dojrzały i bogaty. Był na nim testowany w badaniach wzrost roślin - doskonałe rezultaty (patrz rozdział 5).
Główną wadą tego systemu był koszt założenia. Wymagał nieogrzewanego schronienia, samych koszy, mieszania pościeli i paszy oraz sprzętu do układania pojemników, takiego jak wózki widłowe. W mniejszej skali, oczywiście, system może być w całości wykonane ręcznie.
Inną wadą jest to że jak w przypadku pryzm wsadowych robaki mieszają się z produktem i muszą być rozdzielone lub wymagają ułożżenia tak żeby robaki mogły migrować do nowego materiału (patrz punkt 4).

Tutaj dodam to co jest oznaczone gwiazdką - może przyda się wędkarzom Eisenia nie jest wymarzoną przynętą bo nie jest zbyt tłusta, ale są jakieś tajemne sposoby tuczenia jej przez producentów na potrzeby wędkarzy.
____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
gardney 00:20, 04 gru 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Reaktory przepływowe
Koncepcja ta została opracowana przez dr Clive Edwards i kolegów w Anglii w 1980 roku. Od tego czasu była modyfikowana przez kilka firm w tym Oregon Soil Corporation of Portland, Oregon, and the Pacific Garden Company z siedzibą w Waszyngtonie i Pensylwanii. Odmianą tego systemu jest również wykorzystywana przez Vermitech, australijską firmę, która ma
wybudowane zakłady przetwórstwa w Australii(Fox, 2002).Układ działa w następujący sposób. Robaki żyją w podniesionym oknie (pojemniku), zazwyczaj
prostokątnym i nie więcej niż trzy metry szerokim. Substancje dodaje się do góry, a produkt usuwa się przez ruszt na spodzie, zazwyczaj za pomocą hydraulicznie napędzanego wyłącznika. Określenie "flow-through" czyli reaktor przepływowy odnosi się do faktu, że robaki nie są zaburzane (nie poruszają się? zmieniają warstw) w łóżkach - materiał przechodzi z góry, przepływa przez reaktor (i wnętrzności robaków) i wychodzi na dole (E. fetida ma tendencję do jedzenia na powierzchni i spadku koprolitów na dół).Sposób usuwania materiałów z dna - jest to zazwyczaj zestaw hydraulicznie napędzanych "włączników", które poruszają się wzdłuż dolnego rusztu, luzują materiał tak, że spada na dół. Clive Edwards stwierdził, że "właściwie zarządzane" urządzenie przepływowe o powierzchni około 1000 stóp kwadratowych może przerobić 2 do 3 ton na dzień odpadów organicznych (Bogdanov, 1999).
Handlowe wersje tego systemu są dostępne, dwie z najbardziej znanych Wormwigwam (http://www.wormwigwam.com) i Vermi Organic Digester (http://www.vermitechsystems.com). Te nie są kosztowne, jednak i
rolnik znajacy podstawy spawania może łatwo skonstruować jeden (chociaż hydrauliczne systemy automatyczne należałoby nabyć, chyba że można je zastąpić jakimś innym sprzętem .Czytelnik powinien zauważyć, że mimo iż podstawowa koncepcja jest upubliczniona, firmy wymienione powyżej mogą posiadać patenty. Należy to sprawdzić przez każdego, kto planuje zbudować własne urządzenie. To niemal pewne, że reaktory przepływowe to najbardziej wydajne systemy wermikompostowania. Prawdopodobnie prezentują
przyszłość wermikompostowania na większą skalę. Autorka miała bezpośrednie doświadczenie z jedną z tych jednostek i może świadczyć o ich wysokim potencjale, jeśli właściwie są zarządzane. jednakże zainteresowany czytelnik powinien chyba zacząć od jednego z prostszych i tańszych systemów


____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
ewa_k 06:12, 04 gru 2014


Dołączył: 19 lip 2012
Posty: 321
O matko! ale to skomplikowane, i niektóre ceny również! Fajny pomysł z odbieraniem przerobionego materiału. Kiedyś miałam kocioł węglowy z ruchomym rusztem, działał na podobnej zasadzie. Fajne ale na moje ilości jak na razie widły wystarczą .
Chyba Sonka ma typ klinowy. Ciekawe czy wiedziała
____________________
Ewa
Sonka 07:40, 04 gru 2014


Dołączył: 29 lut 2012
Posty: 2247
ewa_k napisał(a)
O matko! ale to skomplikowane, i niektóre ceny również! Fajny pomysł z odbieraniem przerobionego materiału. Kiedyś miałam kocioł węglowy z ruchomym rusztem, działał na podobnej zasadzie. Fajne ale na moje ilości jak na razie widły wystarczą .
Chyba Sonka ma typ klinowy. Ciekawe czy wiedziała


Ewa czytam o nich wszystkie dostępne informację, proszę oświeć mnie bo chyba coś przeoczyłam, mianowicie o " typie klinowym".

Generalnie to się z nimi nie cackam, pilnuję by miały stale nowy pokarm i sterta była na tyle spora, by miały się gdzie schować.Hodowla jest umiejscowiona pomiędzy dwoma budynkami a to też jest dodatkową osłoną dla nich. Jakieś 10 lat temu syn, słomą, wyrzuconą ze stodoły, założył całą przestrzeń tego gnojownika, była ogromna sterta, wysoka na 1,5 metra, nawet nie wiem kiedy się z tym uporały.Miałam żal do niego z obawy, ze zginą. W miejscu wolnym obok nich sieję i sadzę warzywa, rosną jak na drożdżach tyle,ze ta ziemia jest bardzo przepuszczalna.

znalazłam jedno zdjęcie z lipca 2012 r.

____________________
Ogrodowa terapia - ogród z periodycznym przesadzaniem pozdrawiam Krysia
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies