Jeszcze mam tyły sprzed wekendu i dziš Wam poodpisujė słowo harcerza czekam właśnie na meble..po prostu przebieram nóżkami jak mała dziewczynka a one dopiero od 12.... no i wcześniej muszę do roboty polecieć

W łykend było u mnie szpetnie deszczowo i zimno a o wichurze nie wspomnę dobrze ,że akurat obok nas przeszła bokiem bo jak z takich budynków solidnych jak stary szpital w Chorzowie dach potrafiło zerwać to nasz domek chyba by latał calusi
Burza była tak solidna ,że nawet żmija zygzakowata chciała mi wleźč do domu i to niestety moja gościnność wysiadła ... teraz się zastanawiam ,czy nie lepiej było ją zakatrupić ( mała była ) bo polazła na rabatę , na której zawsze drzemie mój kot...jak łooona go pogryzie ??... Emuś mówi ,że kot se poradzi..ale ja ....wiecie..jak zwykle..pełna panika



I jescze mi padła klima w aucie

Ewuś, masz zdjęcia pomidorków? Obrywałaś dolne liście? Do pierwszego grona trzeba wszystkie. Powyżej każdego grona można zostawić po jednym dużym. Resztę usunąć. Wpuścisz im wtedy więcej słońca. U Ciebie długo była kiepska pogoda, to wszystko nie pozostaje bez wpływu na pomidorki, a te są bardzo wrażliwe na warunki.

Zawilce Whirlewind zaczynają i miskant Morning Light


Werbena szaleje