Dzisiaj w ciągu dnia piękne słońce i temperatura +4. Niestety prawie cały dzień w pracy więc nic nie wiem co tam w ogrodzie - jedno jest pewne - trochę ubyło "tego białego"
Ciekawa jestem czy przeżyły cebulowe. W ubiegłą sobotę, gdy przyszedł spory mróz latałam po ogrodzie i naprędce poprzykrywałam co większe tulipany, irysy żyłkowane, czosnki i ciemierniki resztkami stroisza i doniczkami. Mróz przez te kilka kolejnych nocy dochodził do -15 stopni

.
Z innych doniesień okołoogrodowych - w ubiegłym tygodniu gdy było to gwałtowne ocieplenie mój kochany eM dostał natchnienia i zaczął rozkruszać szpadlem (!) topniejący lód w oczku wodnym. Tak się do tego gorliwie przyłożył, że nie tylko rozkruszył lód ale przy okazji przebił na szerokość tego szpadla folię wyścielającą oczko wodne (folia dość gruba!). Efekt - większość woda uciekła z oczka

Po dwóch dniach przyszły mrozy i tą resztkę wody skuł lód. Tuż pod powierzchnią niestety były lilie wodne

No i teraz pytanie czy przy takich temperaturach przeżyły? No i rybom też nie zostało dużo wody. Czarno to widzę
A w tym wszystkim to jest najdziwniejsze, że z reguły eM nie garnie się sam do prac ogrodowych, no chyba, że albo go ubłagam, zmuszę, zaszantażuję lub zmolestuję

A tu proszę sam z siebie i taki efekt... Podejrzenie o dywersję
I pytanie czym i jak załatać tą sporą dziurę w folii w oczku wodnym?