Wiem, przepraszam
Ja geografię i historię lubiłam, więc jakieś resztki tej wiedzy mi się w łowie kołaczą. Za to chemia i fizyka... brrrr
Na froncie ogródkowym źle się dzieje.
Co prawda przymusiłam eMa do wycięcia sosny na lipowej, ale kosztem wielkiej awantury (no bo ile można w ogródku robić!

). Pocieszam go, że dziura się zrobiła w sam raz, żeby w nią trochę kompostu upchnąć
Do tego:
- na trawniku i rabatach robią mi się jakieś białe plamy. Coś jakby pleśń. Pojawia się i znika. nie wiem czy szkodzi i czy powinnam z tym walczyć.
- jak zaczęłam sadzić rośliny, to w glinie siedzi mi mnóstwo długich, białych korzeni. Coś jakby perz. Co ciekawe - jakoś nie chcą wyłazić na powierzchnię. Ale coś czuję że randap będzie w częstym użyciu

.
- jerycho ledwo posadzona zaczęła mi chorować:
pomyślałabym, że przesuszona, bo parę dni czekała na posadzenie, ale wtedy igły wypadałyby od końca, a nie od środka, prawda? Powinnam reklamować w CO?
- rododendron ciągle mi choruje. Mam nadzieję że przeżyje to całe przesadzanie

.
i na koniec hit:
zamówiłam przez internet siarczan potasu i przy okazji parę roślin. 7 lipca dostałam informację, że wysłali paczkę. Po paru dniach zaczęłam się dopytywać o nią. Okazało się, że wysłali mi pocztą! Listonosz zostawił awizo i paczka z roślinami od ponad tygodnia czeka na odebranie!
Powiedzcie mi - czy to ja jestem kretynką, bo nie wpadłam na pomysł, że rośliny można wysłać pocztą i nie sprawdzałam skrzynki, czy oni, że na taki pomysł wpadli? Kilka razy zamawiałam rośliny przez internet i zawsze przyjeżdżały kurierem!