Gienka siedzi w ziemi. Tak się przy niej umordowałam, na na dzususj koniec roboty, tylko relaks na rowerze i lody

.
A WIĘC…
Najpierw wykopałam barwinek. Wykopanie barwinka jest równoznaczne z wykopaniem go wraz z ziemią, bo na głębokość 3/4 szpadla to splątane gęsto korzenie. Następnie w środku wykopałam dołek, po czym przypomniało mi się, ze do rodzimej ziemi miałam domieszać kwaśnej. Wsiadłam w auto w roboczych ciuchach i pojechałam do ogrodniczego. Wróciłam i w dole przygotowałam mlimli z obornika, kory, kwaśniej ziemi i ziemi rodzimej. Sprawdziłam 30 razy, w jakiej pozycji Gience będzie najwygodniej. Następnie wysypałam połowę ziemi z taczki na inną rabatę, dosypałam do taczki kory i ziemi kupionej, wymieszałam pracowicie i obsypałem Gienkę ze wszystkich stron.
Obsypałam hojnie korą. Całość operacji zajęła mi prawie 4 godziny

.
No i jest

. Barwinek nieco styrany, ale wstanie
EDIT: Dwie gałązki Gienki nachodzą na siebie. Czy mogę jedna odgiąć i przywiązać do palika? Nic jej nie będzie?