Dzisiaj mam takie ogrodowe refleksje na temat werbeny patagońskiej Nasiona dostałam 2 lata temu od Danusi. W ub roku od marca do zimy (!!!) urosły z nasion jakieś 5 cm. Parę razy już doniczki miałam w ręce z zamiarem wywalenia na kompost. Rachityczne to to było, i w ogóle nie rosło. Ale się wstrzymałam, przechowałam przez zimę na parapecie. Posadziłam na wiosnę podeschnięte marniaczki do ogrodu. Dziś trudno mi uwierzyć w to co widzę.
Werbena sięga mi prawie do ramion, jest wielkim stabilnym krzoczorem, pomimo delikatnego wyglądu. Wiatr jej w ogóle nie rusza. Jak z rozpędu przeczołgam ją pod wężem ogrodowym to się podnosi natychmiast, nawet nie nadłamana. Muszę przyznać, że mnie zadziwiła ta roślinka Nie miałam pojęcia, że jest taka fajna
Vanilka...ta od 3 sezonów u mnie więc nadzieja, że te na froncie też dadzą radę za rok, albo dwa...i ogrodowa, już powoli zmienia kolory, zaczyna brązowieć
i rodek zaczął nieśmiało....i Hortka (podobno grandiflora)- ostatnia jej szansa, żeby się pokazać na co ją stać....
Kurczaki, ale tego jest. Wspólczuje Ci. To są chwile kiedy ja wątpię w sens tej pracy. Z drugiej strony czy można życ bez ogrodu. Tu człek zwątpi, tam powyzywa i dalej walczy z przeciwnościami.