A popołudniu posadziłam jeszcze jakieś 30 dalii do donic w piwnicy I jeszcze trochę zostało...
Pogoda wczoraj była zacna, 15-16C, lekkie chmurki, bez wiatru. Dziś planuję wzbogacić ten kawałek skopany w kompost, mączkę bazaltowa i wióry rogowe, i zacząć wysiewy. A potem pracować na następnym kawałkiem... Tam do wykopania jest rododendron, lilie, piwonie...
Następne w kolejności jest miejsce pod szklarnię, które w tej chwili wygląda tak:
Po wczorajszy dniu zmęczonam jak koń po westernie . Czas wykorzystany na maxa.
Świerk opitolony. Teraz trzeba przerobić go na zrębki. Zobaczcie, jak blisko ogrodzenia to rośnie ...
Gdy em walczył ze świerkiem, ja walczyłam z tulipanami. Z tego kawałka wykopałam dwa kartony, całkiem spore. Na szczęście jeden karton wzięła bratowa, drugi moja Mama. Oprócz cebulowych, wykopywaliśmy jeszcze dziczki i odrosty róż, zeschnięte wrzosy, hortensje.
Potem em kopał ten kawałek, a ja pojechałam do brata ciąć jego trawy. Ze złamaną nogą jeszcze długo nie powalczy w ogrodzie, a bratowa nie dawała już rady z całą resztą. Na szczęście mam te nożyce aku, nawet niewielkie czynią cuda
Między drzwiami wejściowymi a oknem w kuchni mam duży kawałek pustej ściany przez co okno kuchenne wydaje się małe, a jest naprawdę spore. Chciałabym tu coś posadzić wyższego
Wokół domu będzie chodnik ok. 1m.
Pokręciłam się dziś po ogrodzie. I tulipanki wyszły. Chyba się ciut rozmnożyły.
Na bukowej wychodzą narcyzy sadzone w styczniu. Wyszły też hiacynty które kiedyś wysadziłam z doniczki.
Róże wystartowały, buki w pąkach. Wiosna już na daje wyraźne znaki.
A potem
Namieszałam ziemi w taczce z worka z kompostem, moją gliną i bazaltem i skorupkami. Przesadziłam ciemierniki do większych doniczek. I tak pójdą do ziemi.
Chyba mialy za mokro bo staly na takich tackach. Troche zmarniały.
I mam 3 siewki w mojej ziemi z zeszłego roku od koleżanki ogrodowiskowej Helen i stoją w miejscu. Więc je też wsadze do doniczek.
Moje tegoroczne zakupki.
Jeszcze jedne w drodze.
Jutro sadze liliowce i przesadze coniki na basenowej. Może uda się coś więcej.
Wysiewam nasionka w dwóch 70 cm skrzynkach (w każdej są dwa rządki). Siewek już nie pikuję. Około 15 maja wsadzam sadzonki do gruntu.
Tak wyglądały 28 maja.
Na początku czerwca krzaczki zaczynały kwitnienie.
7 czerwca usunęłam im wilki (w narożnikach między łodygą a liściem wyrastają nowe pędy- u siebie je usuwam), krzaczki zostały podwiązane do palików.
Gleba wokół krzaczków ściółkowana jest skoszoną trawą. Po dwóch tygodniach od posadzenia zaczynam zasilanie pomidorów gnojówką pokrzywową, a potem ze skrzypu. W miarę wzrostu krzaków podwiązuję je coraz wyżej. Usuwam też sekatorem dolne liście.
W połowie lipca krzaczki są już spore i mają mnóstwo owoców.
Teraz wszystko zależy od pogody. Upały opóźniają dojrzewanie owoców, za dużo deszczu też nie sprzyja. Zwykle zbiory zaczynają się w drugiej połowie lipca. Najwcześniej owocują odmiany karłowe, niskie.
Sadzę też pomidory, które nadają się do suszenia. Mają niewiele pestkowej galaretki i nieco twardawy miąższ.
Ubiegły sezon był bardzo udany. Porobiłam kilkadziesiąt słoiczków gęstego soku, kilka słoiczków suszonych pomidorów, a surowe jedliśmy do początku października.
Jeszcze mnie czeka przesadzanie wrzosów ale to nie będzie luz robota.
A jutro jak wstanę z łóżka bo mnie kręgosłup napierdz... to biorę się za cięcie róż.
Posadziłam 5 powojników.
Ale żeby to zrobić musiałam wysadzić kostrzewę, która wylądowała w donicy i przesadzić werbeny.
Siatkę zieloną jeszcze nie ściągnęłam bo przynajmniej mnie nie widać .