Miskantowa pustynia, w przyszłości tarasowy ogród na skarpie
10:37, 06 mar 2025
Ja byłam przekonana, że po mojej Melce nie będzie już kolejnego psa w domu.
Pół roku później wysłałam Małżonowi zdjęcie szczeniaka setera szkockiego…
Tak tylko, z opisem że to szczeniak po Hilalu i Ludstarze…
Zreszta pies u mnie odpadał bo pochorowali sie wtedy moi rodzice, dziecko wyjechało za granicę na studia i nie bylo opcji szczeniaka.
U mnie odpadał ale Małzon…
Cóż.
Po jakimś czasie dostałam zdjęcie uroczego podrośniętego szczeniaka w czerwonej obróżce. Seter angielski w wydaniu irlandzkim. Oznacza to zero rodowodu bo to pies użytkowy, bardzo użytkowy, nauczony polowania.
Przez „naukę” rozumiem rozwiązania znane od wieków, czyli kij i gumiak.
Popatrzyłam na zdjęcie. W domu miałam akurat moje dziecko, które rzuciło okiem i zapytało:” Mamcia, a ten piesek to nie ma czasami za pleckami ojcowego mebla?”
No, w ten oto sposób dowiedziałam się, że mamy nowego psiaka.
Małżon się tłumaczył, że wcale nie chciał psa ale kiedy ją zobaczył to nie mógł jej zostawić…
Felka jest fajnym psem, raczej bezproblemowym ale jej brat…
Merlin się do polowania nie nadaje.
Nie zmieniło tego nawet regularne znęcanie się nad nim.
Ten pies to jeden wielki problem. Jest zupełnie inny niż siostra.
Złamał sobie w młodości łapę, pływać nie potrafił (!!!), szamotał się w wodzie pionowo, jak konik morski…
Ten brak umiejętności nie przeszkadzał mu w entuzjastycznym skakaniu do oceanu, ze skałek, z dużej wysokości.
Czasami nazywaliśmy go Pefron…
