Haniu, wydaje mi się że chyba moja indiańska choroba traci impet, już wczoraj ustało mi swędzenie a wysypka trochę bledsza, wygląda jak by się cofała. Nic nie brałem, u lekarza w końcu nie byłem, musiał bym się zerwać 2 godz. z pracy, zapłacić 50$ za wizytę i 20$ na lek i stówa by poszła a do tego jeszcze chemie łykać. Mam nadzieję że się już nie nawróci. A moje rany się bardzo ładnie goją, nie mam problemu. Problemem była wysypka która straszliwie swędziała. Za radę bardzo dziękuje. Mój tatar przebarwia się na żółto i szybko rośnie a skrzydlaki ma czerwone. Kupiłem go jesienią za Ginalla ale na wiosnę gdy dostał liści, wiedziałem ze to nie on i zacząłem szukać i wyszło że to tatarski.
Aniu, Klona wstawiłem wyżej w poprzednim poście, wszystkie zdjęcia są opisane więc nie wiem dlaczego go nie widziałaś. Dzięciołki bardzo sympatyczne i nie płochliwe, tego nad jeziorem w lesie, robiłem małym obiektywem z dwu metrów. Mój liście gubi normalnie, chyba nawet dłużej się trzyma niż Ginall. Pozdrawiam
Bogdziu, Już pisałem u Hani że mój organizm chyba w końcu przezwyciężył to dziadostwo. Będą teraz najładniejsze fotki, zaglądaj. Dzisiaj nagrałem stado Bernikli, jak kąpały się w rzece i gadały między sobą a dziś Twoja ulubiona Czapla.
Dzidka, witaj, oj kawał czasu Cię nie było. Tę chorobę ciężko wyleczyć ale piszą że po miesiącu powinno ustąpić a u mnie właśnie miesiąc nadchodzi.Pozdrawiam wszystkich.